Pisze w „Tylko Polska” kandydat Leszek Bubel: „Bezprawną decyzją prezesa Ruch SA Marka Czarneckiego, wywodzącego się z szeregów ZChN, wycofano pismo »Zły« wydawane przez żonę Urbana vel Urbacha. »Nasz Dziennik« piał z zachwytu nad tą bezprawną decyzją. Oczywiście zgadzam się z nim w jednym, że było to pismo szkodliwe społecznie w najgorszym urbanowym stylu. Szmatławiec. Jednak było ono wydawane legalnie i uniemożliwienie jego wydawania mógł wydać tylko sąd. Popieranie bezprawia w przypadku pisma wrogiego politycznie, przy równoczesnym bronieniu przed bezprawiem ze zbliżonej opcji, jest po prostu nieuczciwe”.
Człowiek czyta i oczy przeciera. Owszem jest osłonowe stwierdzenie, że „szmatławiec” i dowiadujemy się przy okazji, że Urban to w rzeczywistości Urbach; w sumie jednak Leszek Bubel przekonująco broni pisma Małgorzaty Daniszewskiej (redagowanego notabene nie w urbanowym, ale daniszewskim stylu – pani Urbanowa skończyła 18 lat i bez względu na parantele odpowiada sama za siebie). Zgadzam się w pełni, że uniemożliwienie kolportażu „Złego” było jawnym złamaniem prawa. Żeby się tym jednak aż tak przejmował Leszek Bubel? – Dopiero w następnych zdaniach wychodzi szydło z worka:
„Obowiązujące prawo powinno obowiązywać wszystkich. Dotyczyć to powinno zarówno pisma »Zły«, »Naszej Polski«, »Myśli Polskiej«, moich tytułów, jak i wszystkich innych”. Warto poddać to zdanie freudowskiej egzegezie. Bubel stwierdza, że „Zły” był szkodliwym społecznie szmatławcem. Jakie więc tytuły natychmiast i podświadomie mu się z nim kojarzą: „Nasza Polska”, „Myśl Polska” i jego periodyki.