Supermarket z założenia miałby być super przede wszystkim dla klubu sportowego Cracovia, zapomnianego i biednego jak mysz kościelna. Super przyszło dla Cracovii z Kolonii, skąd wywodzić się ma developerska firma Ivaco, która w 1993 r. złożyła klubowi propozycję wybudowania na jego posiadłościach, u zbiegu ulic Focha i Kałuży, potężnego centrum handlowego i parkingu. W zamian oferując między innymi przebudowę stadionu, zyski z miejsc parkingowych i przez 50 lat alimenty: 70 tys. niemieckich marek rocznie.
W 1997 r. uchwałą ówczesnych władz Krakowa powołano do życia sportową spółkę akcyjną, w której 97 proc. udziałów uzyskało miasto, 3 proc. – klub Cracovia. Partnerem dla nowej instytucji zostało bezprzetargowo Ivaco. Z niemieckim inwestorem zarząd Krakowa zawarł rok później tajną umowę. Wkrótce wyszło jednak na jaw, że powierzchnia użytkowa Ivaco wyniesie 40 tys. m kw. W centrum handlowym powstanie supermarket, restauracja McDonald’s, biura oraz parking na 800 samochodów. Kiedy okazało się, że tak duży wymaga pozytywnej opinii ministra środowiska, plany zredukowano do 475 miejsc.
Pierwsze zaczęły protestować Siostry Panny Zwierzynieckie, inaczej: norbertanki. Przypomniały, że w 1912 r. wydzierżawiły Cracovii spory kawałek ziemi, na którym wkrótce potem powstał stadion i zabudowania klubowe. W 1950 r. teren zawłaszczyło państwo. W 1992 r. zakonnice zwróciły się o zwrot posiadłości. Sprawa okazała się trudna. W księgach hipotecznych teren określony został jako łąka i sad, choć na wiele lat przed wpisem wybudowano na nim obiekty sportowe. Siostry musiały więc udowodnić, że stadion nie jest ani łąką, ani sadem. Udowodniły. Nadal jednak czekają na decyzję kościelno-państwowej Komisji Majątkowej.
W tajnej umowie miasto–Ivaco nie ma słowa o siostrach ze Zwierzyńca.