Archiwum Polityki

Przytulić kasę

Klub sportowy Stomil próbował „pod stołem” przehandlować bramkarza do Feyenoordu Rotterdam. Właściciel praw transferowych do zawodnika – prezes firmy Halex – twierdzi, że to kradzież człowieka. Kto w imieniu klubu sprzedał piłkarza? Za ile? Do kogo trafiły pieniądze? Sprawą zajęła się prokuratura. To być może niepowtarzalna szansa, aby wreszcie ujawnić, na czym polega podziemny obieg w polskiej piłce nożnej.

Sceny z życia olsztyńskiego Stomilu. 13 maja – dwóch panów z Feyenoordu negocjuje w Olsztynie zakup bramkarza Zbigniewa Małkowskiego. Zostają spisane dwie umowy: jedna na 350 tys. marek niemieckich, druga na 550 tys. Do Polskiego Związku Piłki Nożnej trafi później tylko ta pierwsza (klub zapłaci w ten sposób podatek tylko od 350 tys. marek). Na umowach podpisy w imieniu Stomilu składają członkowie zarządu klubu, politycy AWS: poseł Andrzej Smoliński i senator Paweł Abramski. Najdziwniejszy jest fakt, że zgodnie ze statutem klubu umowy transferowe powinni podpisać: prezes, jeden z wiceprezesów i dyrektor. Potrzebna jest też kontrasygnata głównego księgowego.

15 maja – Walne Zgromadzenie członków klubu. Zmienia się prezes, zmienia zarząd. Senator Abramski składa rezygnację.

16 maja – były już działacz klubowy senator Abramski leci do Holandii finalizować transakcję. Przelot opłaca klub. Na miejscu czeka trener Bogusław Kaczmarek. Kwitują odbiór czeku na 550 tys. marek. Z czekiem idą do banku, wychodzą z walizką pieniędzy, wsiadają do samolotu, lądują na Okęciu. Najprawdopodobniej przez kontrolę celną pieniądze przenosi senator, ma paszport dyplomatyczny. Potem przekazuje je trenerowi. Ten ucieka przed przysłanym do Warszawy po odbiór forsy dyrektorem klubu Leszkiem Dudzikiem. Trenera osłaniają piłkarze, jest ich ok. 10.

Poseł Smoliński: – Oba moje podpisy są prawdziwe, ale niech mnie pan nie pyta o szczegóły. Dla dobra klubu i Olsztyna o szczegółach nic nie powiem.

Senator Abramski do szczegółów pamięci nie ma. Twierdzi, że składał podpis tylko na jednej umowie, drugi sfałszowano. Dlaczego więc pojechał do Holandii, aby odebrać pieniądze z fałszywej umowy – nie ujawnia. Mówi jedynie, że nic nie wie o pieniądzach, on tylko odebrał czek.

Polityka 24.2000 (2249) z dnia 10.06.2000; Wydarzenia; s. 17
Reklama