Na Stadionie X-lecia od zawsze sport przeplatał się z polityką. Budowa trwała rok – trzeba było zdążyć na obchody rocznicy manifestu PKWN, Międzynarodowy Festiwal Młodzieży i Studentów oraz okrągły jubileusz Polski Ludowej. Wybrano miejsce – wysypisko gruzu i śmieci na prawym brzegu Wisły. Pieniądze wyłożył Skarb Państwa i Stołeczny Fundusz Odbudowy Stolicy. Obywatele podjęli czyn społeczny i udało się. Na obchody święta 22 Lipca 1955 r. na Stadion X-lecia przybyli prezydent Bierut, sekretarze KC PZPR, delegaci władz ZSRR i Chin oraz 80-tysięczna widownia. Warszawa przegrała ze Stalinogrodem w piłkę.
Widownia dopisywała przez następne kilkanaście lat: legendarny mecz lekkoatletyczny Polska–USA z 1958 r., Auto Rodeo z Paryża, finisze Wyścigu Pokoju, festyny „Trybuny Ludu”, wiece poparcia dla Gierka, dożynki. Także te w 1968 r., kiedy podpalił się Ryszard Siwiec protestując przeciwko inwazji na Czechosłowację. Mecz Polska–RFN w 1972 r., gigantyczna msza papieska w 1983 r., koncerty rockowe, turnieje drużyn szkolnych na błoniach. To wszystko bez hal sportowych, ubikacji, dachu, parkingów i oświetlenia.
Przed meczem Polska–Finlandia w 1983 r. stadion odnowiono. Mecz był ostatnią wielką imprezą sportową, jaka się na nim odbyła. Od tej pory do władz partii, miasta i ministerstw wpływały mniej lub bardziej trafione pomysły na wykorzystanie stutysięcznika. W 1989 r. warszawscy urzędnicy wybrali koncepcję Bogdana Tomaszewskiego, prezesa firmy Damis. Powstał Jarmark Europa.
Jedyne realne rozwiązanie
Tomaszewski przyznaje, że to Stadion X-lecia pozwolił mu rozbudować firmę. Teraz to kilka siostrzanych spółek zajmujących się certyfikowaniem sprzętu RTV, AGD, nieruchomościami, montażem samochodów, budownictwem, turystyką, Internetem, zwrotem podatku VAT cudzoziemcom.