Archiwum Polityki

W głąb siebie

Niemożliwe stało się możliwe. Opublikowanie wstępnej pełnej sekwencji ludzkiego genomu jest już faktem. Początek nowej ery wyznacza udostępnienie danych o DNA człowieka poprzez umieszczenie ich w powszechnie dostępnych bazach.

W ostatnich numerach „Science” i „Nature” ukazały się prace naukowe, zawierające analizę uzyskanych przez badaczy informacji. Poszerzyliśmy wiedzę o człowieku, ale również weszliśmy na nieodkryte dotąd pola. Miarą odkrycia naukowego jest nie tylko precyzyjna odpowiedź na postawione pytania, ale również ilość nowych pytań, które z tej odpowiedzi wypływają.

O większości odkryć w biologii i medycynie świat dowiaduje się dzięki krótkim pracom, publikowanym w czołowych czasopismach naukowych. Jeśli praca jest bardzo ważna, towarzyszą jej redakcyjne komentarze. Tak było w przypadkach przełomowych wydarzeń, jak odkrycie struktury DNA przez Watsona i Cricka lub sklonowanie Dolly przez Wilmuta i Cambella. Z poznaniem ludzkiego genomu jest inaczej. Skutki tego odkrycia sięgają od farmakologii i medycyny do biologii rozwoju; od nauki o ewolucji do psychologii. Całe numery „Nature” i „Science” wypełnione są więc komentarzami wybitnych uczonych, przedstawicieli różnych nauk.

Na łamach amerykańskiego „Science” swój genom człowieka publikuje Celerapowołana do życia dwa lata temu prywatna firma zarządzana przez Creiga C. Ventera. Zespół Ventera zastosował do ustalania sekwencji DNA metodę losowego sekwencjonowania – niemal w pełni automatyczną i zależną od komputerowej analizy otrzymanych danych. Genom organizmu tnie się w przypadkowych miejscach na miliony kawałków o odpowiedniej długości. Następnie ustala się kolejność zasad w poszczególnych kawałkach. Najtrudniejszy etap to poukładanie tych odcinków wzdłuż ciągłej nici DNA we właściwej kolejności. Łamigłówkę udało się rozwikłać, ponieważ przypadkowe cięcia prowadzą do powstania różnych, czasami zachodzących na siebie sekwencji.

Polityka 8.2001 (2286) z dnia 24.02.2001; Nauka; s. 73
Reklama