Archiwum Polityki

Platforma klasztorna

Miało być ich stu, przyjechało około siedemdziesięciu, a do postnej kolacji u przeora opactwa benedyktynów w Tyńcu zasiadło pięćdziesięciu kilku parlamentarzystów. Premier nie dojechał na dni skupienia Platformy Obywatelskiej. Skupiał się samotnie przed wizytą w Stanach Zjednoczonych. Już po raz trzeci politycy Platformy ładowali moralne akumulatory (poprzednio w krakowskich Łagiewnikach i Domu Rekolekcyjnym Konferencji Episkopatu w Zakopanem). – Pozwólcie nam trochę odetchnąć – prosił dziennikarzy poseł Ireneusz Raś z Krakowa, organizator wyjazdu. W programie była między innymi msza św., zwiedzanie opactwa benedyktynów, zakupy pamiątek i wizyta w klasztorze kamedułów na Bielanach. Parlamentarzyści nie zamieszkali w celach, tylko w pokojach Domu Gościnnego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Na kolację powitalną w opactwie dowiózł ich autokar. Przeor Bernard Sawicki podjął ich zupą-kremem z groszkiem ptysiowym, karmazynem w sosie kaparowym i fasolką szparagową. Do tego lampka białego wina i sernik na deser (były dokładki). Parlamentarzyści mogli się przekonać, że ojcowie benedyktyni bardzo dobrze odnajdują się w życiu doczesnym. Nie tylko mają swoją restaurację (Mnisze co nieco), ale też handlują produktami benedyktyńskimi w Internecie i punktach sprzedaży w 15 miastach. Dbają o marketing. W Domu Gościnnym wyłożyli materiały reklamowe. Sprzedają m.in. konfitury, grzyby, miód i alkohole. – Konfitura niewiernych z cytryn, konfitura św. Dominika czy sos s. Hildegardy niewiele mają wspólnego ze świętymi, to tylko chwyt reklamowy – przyznaje Paweł Sołtys, szef mniszej kuchni.

Gdyby politycy wpadli tu poza postem, mogliby liczyć na przykład na roladę z kaczki siostry Salomei faszerowaną wątróbką na sosie kurkowym. W czasie nieoficjalnego spotkania w Tyńcu prezydenta Lecha Kaczyńskiego z arcybiskupem Stanisławem Dziwiszem podano cielęcinę w sosie borowikowym z kluseczkami.

Polityka 11.2008 (2645) z dnia 15.03.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 7
Reklama