Archiwum Polityki

Przyjaciel

Zmarł Giennadij Żaworonkow, jeden z pierwszych radzieckich dziennikarzy piszących prawdę o Katyniu. W 1990 r. udało mu się odnaleźć weterana NKWD Iwana Titkowa, który pokazał pod Smoleńskiem miejsce, gdzie NKWD rozstrzeliwało Polaków. Giennadij z mozołem prowadził swoje śledztwo, mimo szykan i utrudnień ze strony KGB. Wtedy, pod Smoleńskiem, za jego maleńkim samochodem pędziła milicyjna Łada. Strzelano w opony. Udało mu się uciec. Pracował wówczas w najbardziej demokratyzującym moskiewskim piśmie „Moskowskije Nowosti”. Od dłuższego już czasu udowadniał, że polskich oficerów w Katyniu zabili Sowieci, a nie, jak chciała oficjalna propaganda, Niemcy. Po ukazaniu się artykułu „O czym milczy katyński las” Michaił Gorbaczow zażądał, by Żaworonkowa wyrzucono z pracy, a szef KGB Władimir Kriuczkow nakazał jego inwigilację. Sprawy jednak nie udało się już wyciszyć: rozpoczęło się rosyjskie śledztwo. W 2005 r. otrzymał Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi RP. Giennadij Żaworonkow nie dlatego zajął się polskimi sprawami, że miał do Polaków szczególny sentyment. Uważał to za słuszne. Za prawe. A prawość to rdzeń jego osobowości. Przyjaźnił się z nim Andriej Sacharow, pośmiertne wspomnienie napisała Jelena Boner. A nam bardzo będzie brakowało szczerego rosyjskiego przyjaciela. Tak niewielu ich mamy...

Krystyna Kurczab-Redlich

Polityka 46.2006 (2580) z dnia 18.11.2006; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 18
Reklama