Archiwum Polityki

Przepędzeni

Przed zimą premier Kaczyński wziął się za ocieplanie stosunków z Niemcami. Ze swojej strony Niemcy zaproponowały nam szybkie zbliżenie, na co jednak zareagowaliśmy niechętnie, bo wiadomo, czym takie coś grozi, jeśli dobrze nie zna się partnera. Nasza odpowiedź była ostra i zdecydowana: jak donoszą media, już niedługo pasażerowie pociągów jadących z terenu Niemiec do Polski będą musieli przed granicą w Kostrzynie wysiadać i na naszą stronę przejść pieszo. Szefowie PKP wyjaśniają, że powodem decyzji jest brak stosownych umów z nowym niemieckim przewoźnikiem (rozmowy na ten temat trwają), ale i tak wiemy, że chodzi o to, żeby „helmutów” przeczołgać za przekręt z bałtycką rurą.

Na razie nie wiadomo, czy przepędzona przez granicę do Polski ludność niemiecka będzie mogła zabrać ze sobą dobytek i jakie będą jej losy po przekroczeniu granicy w Kostrzynie. Środowiska niepodległościowe sugerują, żeby ludności tej w ogóle nie wpuszczać (ewentualnie jak się wpuści, to nie wypuszczać), dopóki Niemcy pisemnie nie zrzekną się dowcipów na temat Polski i PiS oraz za karę powtórnie nie uznają granicy na Odrze i Nysie. Z kolei Erika von Steinbach już zapowiedziała utworzenie Związku Przepędzonych.

Polityka 45.2006 (2579) z dnia 11.11.2006; Fusy plusy i minusy; s. 108
Reklama