Archiwum Polityki

Dobry rok

Brytyjczyk Ridley Scott, autor „Królestwa niebieskiego”, „Gladiatora” i „Łowcy androidów”, ma również drugie oblicze: od czasu do czasu chętnie sięga po kameralne historie, które na pozór niczym szczególnym nie różnią się od taśmowo produkowanych filmów telewizyjnych. Tak jak kryminał „Naciągacze” (z Nicolasem Cagem w roli cierpiącego na agorafobię oszusta) sympatyczna komedia „Dobry rok” należy właśnie do skromniejszego nurtu twórczości Scotta i opisuje uroki harmonijnego beztroskiego życia w zapuszczonej, prowansalskiej winnicy, które zaczyna doceniać cyniczny giełdowy rekin z Londynu. Nawróconego maklera z zimnej północy, delektującego się wyrafinowanym smakiem francuskiego wina, romantycznej miłości i śródziemnomorskiego słońca, gra z powodzeniem Russell Crowe, rzadko oglądany w tego typu „domowych” rolach. Partnerują mu świetni aktorzy: Albert Finney jako wuj hedonista, pozostawiający w spadku zrujnowaną posiadłość, i śliczna paryżanka Marion Cotillard, kusząca bohatera pełnią aromatów mieszczańskiej kuchni oraz powabami własnego ciała. „Dobry rok” przypomina staroświeckie ciepłe komedie, w których wszystkie elementy fabularnej układanki doskonale do siebie pasują, postaci wydają się bardziej ideałami niż charakterami z krwi i kości, a snuta niespiesznie historia, bawiąc pozytywnie nastraja do świata i ludzi. Przede wszystkim zaś „Dobry rok” zachęca do poznawania kultury wina i celebrowania picia owego napoju bogów, dzięki któremu można ponoć przeniknąć tajemnicę zmysłowej, niepowtarzalnej natury.

Janusz Wróblewski

Polityka 45.2006 (2579) z dnia 11.11.2006; Kultura; s. 69
Reklama