Archiwum Polityki

Trudno być matką, jeszcze trudniej nie być

Jeśli rodzą za wcześnie, mówi się im, że są niedojrzałe emocjonalnie; jeśli za późno – przypomina o tykaniu zegara biologicznego. Jeśli wkrótce po porodzie wracają do pracy, czują się winne, że zaniedbują dziecko; jeśli nie wracają, czują się winne, że nie realizują wzorca kobiety nowoczesnej i zaniedbują siebie. Jeśli nie rodzą wcale, społeczeństwo stawia je pod pręgierzem i oskarża o egoizm. Trudno w Polsce być matką, ale chyba jeszcze trudniej nie być. Przemiany cywilizacyjne i kulturowe sprawiły, że kobiety gorzej radzą sobie z macierzyństwem. Mają ogromne oczekiwania związane z pojawieniem się dziecka. W książkach i pismach czytają, że trzeba poświęcić mu mnóstwo czasu, a jednocześnie są przyzwyczajone poświęcać czas sobie. Chcą doświadczyć macierzyństwa nie rezygnując z własnych potrzeb. Nie godzą się na całkowite oddanie, buntują przeciwko przypisanej od pokoleń roli. Współczesne matki-Polki: znękane, ale bardzo dzielne.

30 proc. młodych matek cierpi na depresję poporodową, a łagodniejsza jej forma – baby blues, dotyka 70 proc. Nie jest to więc zjawisko marginalne. Przyczyną są nie tylko szalejące hormony, ale także samotność i zagubienie w nowej roli. Nie ma już wielopokoleniowych rodzin, w których dziewczyna, opiekując się młodszym rodzeństwem albo dziećmi starszych sióstr, w sposób naturalny uczyła się macierzyństwa. Dla wielu współczesnych kobiet jedynym doświadczeniem tego typu jest lalka z dzieciństwa. Zostają sam na sam z własnym dzieckiem i odchodzą od zmysłów. Jednocześnie stereotyp matki-Polki nie pozwala przyznać: nie wiem, nie umiem, boję się.

Matka udomowiona

Miało być jak w reklamach: niemowlę śpi albo się uśmiecha, a zadbana kobieta wśród powiewających firanek smaruje je oliwką. Podręczniki przekonywały, że najedzone dziecko, które ma sucho, nie płacze, że karmienie piersią to czysta przyjemność.

Czułam się potwornie oszukana. Nikt nie ostrzegał, że piersi będą twarde jak kamienie, a razem z mlekiem będzie płynąć krew – wspomina Maria. – Przez pierwsze dwa miesiące przy każdym karmieniu krzyczałam z bólu. Miał ssać 40 minut, tak pisali, a nie cały dzień i całą noc. Nie sądziłam, że brak snu to taki koszmar.

Gdy mężczyźnie mija euforia poporodowa, znika on w pracy na całe dnie. Kobiecie trudno wyjść gdzieś dalej niż na osiedlowy skwerek, bo tych z niemowlakami dotyczą te same ograniczenia co niepełnosprawnych na wózkach: krawężniki, brak podjazdów, trudne wejścia do autobusów. Karmienie, gotowanie, pranie, sprzątanie, przewijanie – i tak w kółko. Dla kobiet, które do tej pory były aktywne zawodowo, nie jest to łatwe. Pojawia się samotność i poczucie, że życie jest gdzie indziej.

Polityka 21.2001 (2299) z dnia 26.05.2001; Raport; s. 3
Reklama