W 1990 r. Mrożek żegna się ostatecznie z Polską, z Europą. Wraz z żoną Susaną na stałe osiadają na ranczu Epifania w Meksyku. W wywiadzie dla „Nagłosu” pisarz wyznaje, że nie spodziewa się już w swoim życiu większych zmian.
Stanisław Lem opowiada: – Kiedy Mrożek osiadł w Meksyku, coś zaczęło lecieć z nieba. Przebudziły się wulkany i popiół z nich zaczął osypywać się na rancho Mrożków. Mrożkowie decydują się na powrót. Porzucają Meksyk, który miał być spełnieniem marzeń o wolności.
Paryż czy Kraków? – rozważają. Kraków – wybiera urodzona w Meksyku Susana Osorio-Mrożek.
Lądują w ponadstumetrowym mieszkaniu w pobliżu Plant, znalezionym przy pomocy zaprzyjaźnionego z pisarzem Józefa Opalskiego, reżysera i krytyka. Za sąsiada mają Czesława Miłosza, o którym autor „Emigrantów” ponoć nigdy nie mówi inaczej, jak pan Miłosz.
Mrożek wraca w towarzystwie nie odstępującej go od lat legendy samotnika, niektórzy mówią dziwaka. Kraków bierze go pod lupę. Józef Opalski: – Najtrudniejszą rzeczą dla Sławomira po jego powrocie było uporanie się z sytuacją: Mrożek w Krakowie. Wszyscy go chcieli: dziennikarze, dawni przyjaciele, nowi przyjaciele, ciekawscy. Wszyscy chcieli się przekonać, jaki jest Mrożek.
A jaki jest?
„Nie noszę żadnego uniformu... jestem nie do opisania” – mówi o sobie w jednym z opowiadań i konsekwentnie chroni swoją prywatność. Udziela niezbędnej, czyli minimalnej liczby wywiadów, odbywa kilka kurtuazyjnych wizyt u dawnych przyjaciół, intruzom każe się z sobą kontaktować przez jedną z krakowskich kancelarii adwokackich i chce mieć spokój.
Andrzej Nowakowski, dyrektor wydawnictwa Uniwersitas: – Mrożek nosi w sobie tajemnicę doświadczeń komunistycznych, 33 lat emigracji, przeżyć meksykańskich.