Od wielu lat Hafez Asad przygotowywał naród do faktu, że po jego śmierci rządzić będzie 34-letni Baszar, który uzyskał w Londynie dyplom lekarza okulisty. To dla niego parlament musiał zmienić przepis do tej pory ustalający minimalny wiek prezydenta na lat czterdzieści. Dzień przed pogrzebem wiceprezydent Abdel Halim Chaddam awansował młodego lekarza do stopnia marszałka polnego. Wysoka ranga oficerska wciąż jeszcze jest niezbędnym atrybutem władzy. Dzień po pogrzebie, jak za dotknięciem czarodziejskiej pałeczki, wielkie plakaty z podobizną zmarłego prezydenta, od trzydziestu lat zdobiące ulice wszystkich większych miast, zamienione zostały na plakaty z fotografią „następcy tronu”. Rządząca de nomine partia Baas wyniosła go na stanowisko przewodniczącego. 24 czerwca syryjski parlament jednogłośnie nada mu tytuł prezydenta, a w pierwszych dniach lipca decyzja Izby Ustawodawczej ma zostać potwierdzona przez ogólnonarodowe referendum. Po raz pierwszy w dziejach Bliskiego Wschodu monarchistyczna zasada dziedziczenia władzy została zastosowana w ustroju, który z mocnym przymrużeniem oka nazwać można demokratycznym.
W Bagdadzie 34-letni Udaj oraz 36-letni Qusaj już teraz rywalizują o sukcesję. Saddam Husajn wydaje się faworyzować Udaja, ponieważ oddał w jego ręce dowództwo elitarnej gwardii republikańskiej, a także mianował go szefem wszystkich służb wewnętrznego bezpieczeństwa. W bliskowschodnich dyktaturach kontrola nad wojskiem i bezpieką stanowią podstawowy filar władzy. Młodszy syn prezydenta Egiptu Hosni Mubaraka, 34-letni Gamal, został członkiem ścisłego sekretariatu rządzącej partii narodowo-demokratycznej, a to wstępny warunek do przejęcia politycznej spuścizny. W Libii syn Muammara Kadafiego Seif Islam coraz częściej zastępuje ojca na oficjalnych uroczystościach, a w Jemenie głośno i otwarcie mówi się o tym, że trzydziestoletni Ahmed będzie jedynym kandydatem na prezydenta po śmierci ojca Alego Abdullaha Saleha.