Archiwum Polityki

Pan Junosza i jego twarze

[warto mieć w biblioteczce]

Jolanta Kowalska: Kazimierz Junosza-Stępowski. Oficyna Wydawnicza Errata. Warszawa 2000, s. 456, il. 51

Jak opisać aktora, którego się nigdy nie widziało, a do dyspozycji są wyłącznie źródła wtórne: wspomnienia i recenzje? Cóż, to kwestia tyleż sumienności badawczej, ile pisarskiego talentu. Mieliśmy i mamy wśród historyków teatru utalentowanych pisarzy; do ich pocztu dołącza Jolanta Kowalska, autorka rewelacyjnej monografii (woli ją nazywać rekonesansem; daj nam Boże takie rekonesanse!) Kazimierza Junoszy–Stępowskiego. Jednemu z największych w historii polskiej sceny monografia należała się od dawna, acz jej pisanie nie było łatwe, choćby ze względu na skrytość: Stępowski, arystokrata sceny, wielkopański indywidualista nie dokonywał publicznych autoanaliz. Wolał kamuflować pracowitość i drobiazgowość przygotowywania ról; udawać, że przychodzą mu bez trudu. Innym kłopotem jest biografia artysty, zwłaszcza tragedia okupacyjna: śmierć z ręki żołnierzy podziemia wykonujących wyrok na żonę aktora. O słabościach i wątpliwych wyborach swego bohatera Jolanta Kowalska pisze z taktem, nie potępiając i nie wybielając. Skupia się na imponującej galerii postaci scenicznych; kolejne twarze Junoszy opisuje żywo i plastycznie, wyciskając z gazetowych recenzji niezwykłe bogactwo szczegółu. Potrafi umieścić prace aktora wśród konwencji swego czasu, pokazać, co w jego lekkoduchach, ramolach i tragikach jest z naturalizmu, co z ekspresjonizmu, a co jest oryginalnym wynalazkiem. Pisze obrazowym stylem, precyzyjnie ważąc słowa, ściśle według wzoru promotora i mistrza Zbigniewa Raszewskiego. Czyta się tę książkę z zazdrością: elektryzujące, kameleonowo zmienne aktorstwo Junoszy zda się – na papierze! – bardziej witalne niż to, co współczesna scena niesie nam na żywo.

Polityka 9.2001 (2287) z dnia 03.03.2001; Kultura; s. 58
Reklama