Archiwum Polityki

Niedająca się przewidzieć przeszłość

Staw o grząskości bajora. Ktoś pyta z brzegu:
– Przepraszam, dlaczego pan pływa w palcie, garniturku, butach i z teczuszką w ręku?
Zabulgotało, potem rozległ się głos:
– Ja nie pływam. Ja tonę.
– A to jeszcze raz przepraszam. Nie wiedziałem, że kolega jest z AWS Prawicy.

Wiem, pamiętam, rozumiem: nikogo już dziś nie obchodzą migawki z życia politycznego. Ograniczone na ogół do pokazywania wynajętych sal, klakierów w krzesłach, zwisających z sufitu stalaktytów nudy. Ciągle te same twarze, wiecznie te same zapewnienia, namysł państwowców brużdżący czoła. Zgoda, czasem zdarza się odmiana. Politycy nie siedzą, ale stoją na nóżkach, przedstawiając logo swojego ugrupowania. Optymistyczne i pogodne, chociaż prawdziwe logo – to Kto Kogo... Ostatnio na logo szarpnęła się Platforma. Nawet ładne: kontur RP na granatowym tle obwiedziony kolorem pomarańczowym. W tę pomarańczową alternatywę wpisany został uśmiech. Polska się uśmiecha. Podejrzewam, że uśmiech skopiowany został z uśmiechu marszałka Płażyńskiego. Trudno przecież o wdzięczniejszego modela. Tusk wyczerpał limit uśmiechów w epoce Kongresu, który przedwyborczo tańczył i maszerował z czirliderkami. Olechowski uśmiech ma bardziej czempiński niż czepialski. Jakoś nie przykleja się do warg słuchaczy.

Pewne ożywienie wnoszą bliźniacy. Zwłaszcza Lech, najpopularniejszy, nie do zdymisjonowania minister obecnego gabinetu. Aż się wierzyć nie chce: wygrał wyścig popularności z Buzkiem, zakasował takiego pewniaka jak ochraniacz dziedzictwa Ujazdowski. Kto mógłby mu zagrozić? Chyba tylko Hammurabi. Również zwolennik zaostrzenia kar, wzięcia za togę nazbyt wyrozumiałych i liberalnych sędziów.

– Czemu powierzył pan sprawę tak młodziutkiemu adwokatowi? – pyta facet faceta.
– Jak to czemu.

Polityka 23.2001 (2301) z dnia 09.06.2001; Groński; s. 101
Reklama