W każdym podręczniku historii architektury XX wieku znaleźć można tę datę: lipiec 1972 r. Wówczas to wysadzono w powietrze grupę bloków mieszkalnych Pruitt Igoe w St. Louis. Likwidacja osiedla zaprojektowanego przez Minoru Yamasakę, a ukończonego w 1955 r., stała się symbolem pożegnania światowej architektury z modernizmem, zwanym też stylem międzynarodowym. Oczywiście i przed tą datą budowano niemodernistycznie, podobnie jak i po 1972 r. powstawały na wskroś modernistyczne gmachy. Było to raczej duchowe rozstanie z wzorcem, który – narzucony kiedyś przez Le Corbusiera i Miesa van der Rohe – zawładnął na wiele dziesięcioleci wyobraźnią architektów na całym świecie i spowodował zaprowadzenie globalnego urbanistycznego porządku, kto wie czy nie gorszego od socrealizmu.
Wystawa w CSW jest przeglądem najwybitniejszych pomysłów na to, jak można i powinno się budować po modernizmie. Patrick Nuttgens w „Dziejach architektury” rozdział poświęcony ostatnim dekadom zatytułował: „Architektura pluralizmu: koniec pewności”. I rzeczywiście, zakwestionowanie do bólu funkcjonalnego, będącego kwintesencją kapitalizmu i przeraźliwie nudnego stylu międzynarodowego, zaowocowało na świecie architektonicznym szaleństwem. Niejako najbardziej naturalną i najbardziej znaną odpowiedzią okazał się postmodernizm, który zasadę, iż niewiele wolno, zastąpił przekonaniem, iż wolno wszystko. Hilary French daje taki oto nań przepis: „Weź łatwo rozpoznawalne fragmenty budynków z różnych miejsc i okresów, a następnie użyj ich ponownie wedle swego uznania”. Wspaniałe przykłady tego typu myślenia to dokonania obecnego na wystawie Aldo Rossiego czy (nieobecnego) Charlesa Moore’a, twórcy bajkowego Piazza d’Italia w Nowym Orleanie. Co ciekawe, obejrzeć można też projekty Philipa Johnsona, wpierw, w latach 30.