Archiwum Polityki

Zagubiony kamień

Cztery lata temu przyznaliśmy nagrodę redakcyjną Jacquesowi Delorsowi, przysięgłemu Europejczykowi, wieloletniemu przewodniczącemu Komisji Europejskiej. Nagroda nazywała się Kamień Milowy; Delors na drodze europejskiej istotnie postawił taki kamień. Z perspektywy lat widać, że ta nazwa szczególnie dla Unii Europejskiej była dobrym symbolem, bo dziś kamienia milowego nie tylko nie ma komu wręczyć, ale nawet nie wiadomo, przy jakiej drodze by go postawić.

Przed miesiącem Delors rozmawiał publicznie z Vaclavem Havlem (na łamach „Le Monde”) i prezydent Czech opowiedział znamienną anegdotę. Poprosił mianowicie współpracowników o dokumenty określające działanie Unii Europejskiej. Przyniesiono mu walizkę traktatów państwowych, umów, dyrektyw i poprawek (tzw. acquis communautaire, dorobek prawny Unii to więcej niż walizka papieru). – Przeglądając te dokumenty zdałem sobie sprawę, że odzwierciedlają ogrom pracy, ale nie są przeznaczone dla ucznia w szkole – mówi Havel. – Trzeba nam tę masę papieru przekształcić w prawo podstawowe, w konstytucję europejską, zrozumiałą dla wszystkich.

Po co nam Europa? Czy konkretnie: po co nam Unia Europejska? Pamiętam, że kiedy byłem studentem, dostałem odpowiedź: żeby związać ręce Niemcom, żeby Niemcy nigdy już nie wywołały wojny. Tak mi prywatnie powiedział znany wówczas holenderski federalista Max Kohnstamm, sekretarz Wysokiego Urzędu Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali. Bo ówczesna Unia była jeszcze po to, by „ratować upadający ciężki przemysł”, jak to na wpółlekceważąco określił inny ambitny Europejczyk Ralf Dahrendorf (niegdyś niemiecki minister, dziś brytyjski lord). Dahrendorf ubolewał, że Unia Europejska jest co najwyżej „produktem ubocznym” naprawdę ambitnego powojennego pomysłu: europejskiej wspólnoty obronnej, która nie wypaliła. Wtedy też widocznie Europa Zachodnia miała inny ważny cel: przeciwstawienie się potężnym Sowietom.

A dziś? O co chodzi? Czy o silną Europę gospodarczą w świecie globalizacji, czyli o stawienie czoła Ameryce, Japonii i – bardzo szybko – Chinom? Czy o – przepraszam za patos – umacnianie „przestrzeni wolności i demokracji” dla mieszkańców Europy od Atlantyku po Dźwinę i Tallin?

Polityka 10.2001 (2288) z dnia 10.03.2001; Świat; s. 32
Reklama