Archiwum Polityki

Kobieta nawrócona

Powieść w formie pamiętnika „Dziennik Bridget Jones”, napisana przez Helen Fielding, okazała się bestsellerem w Anglii i następnie w Ameryce, zaś nakręcony według niej film jest sukcesem sezonu. Czytelnicy jej polskiego przekładu wyrażają zaskoczenie: ot, notatki przeciętnej dziewczyny zabarwione humorem, gdzie tu sensacja? Czy film, który właśnie wszedł na nasze ekrany, tłumaczy ją?

Bridget rzeczywiście jest osóbką jak wiele innych, z tym jednak, że korzysta ona ze zdobyczy feminizmu, czyli z możliwości, jakich dostarczają kobiecie obyczaje współczesne, przyznające jej pełną wolność. Bridget ma około trzydziestki, dobre stanowisko w firmie wydawniczej, jest namiętną palaczką, często korzysta z alkoholu, nie dba o kokieteryjny wygląd i popada w nadwagę, nie ma również skrupułów, jeśli idzie o sprawy męsko-damskie: gdy jest okazja i gdy ma ochotę, to proszę bardzo. Ma grono przyjaciół o poglądach podobnie swobodnych: dziennikarka, działaczka społeczna, popularny śpiewak ro-ckowy, który porzucił karierę i żyje jakby skakał z kwiatka na kwiatek. Co prawda, ostatnio Bridget niepokoi się, że nadmiar tytoniu i ginu szkodzi jej, próbuje też pozbyć się otyłości i ćwiczy aerobik; ale poza tym jej życiorys wydaje się wyrównany. Pojawia się w nim jednak nowy element. Dwaj panowie interesują się nią, jak się zdaje, z zamiarem długofalowym; w niej również budzi się potrzeba, na razie niejasna, ale narastająca, by odnieść się do tych okazji w sposób trwały. Co wymaga rewizji jej dotychczasowego stylu życia.

Czy powinien on się zmienić, zaś jeżeli tak, to na jaki? To właśnie pytanie zdecydowało o oryginalności i powodzeniu powieści i filmu: kobiece wyzwolenie natrafia na kontrast – wyłania się tradycyjna damska sytuacja, tak jak ona wygląda w potocznej codzienności. Z feminizmu bowiem jest kłopot, stale nierozwiązany, w przeciwieństwie do innych postępowych poglądów naszych czasów, które jako tako funkcjonują jako nieodłączna już część naszego życia. Tymczasem feminizm jest wciąż kwestionowany. Problem ten rysuje się ostro w społeczeństwach o krańcowych poziomach cywilizacyjnych, tak jest np. w Izraelu, co opisuje Anka Grupińska w niedawno wydanym reportażu „Najtrudniej jest spotkać Lilit”.

Polityka 24.2001 (2302) z dnia 16.06.2001; Kultura; s. 52
Reklama