Archiwum Polityki

Sita cedzą

Liderzy Platformy Obywatelskiej bez wahania unieważnili prawybory kandydatów do Sejmu w okręgach toruńskim i płockim. W Płocku znaleziono w urnie o 12 kart do głosowania więcej niż wydano, co było istotne, bowiem różnica między pierwszą osobą na liście a drugą wyniosła zaledwie 5 głosów. W Toruniu posypały się oskarżenia pod adresem Jacka Janiszewskiego z SKL, że w jego imieniu głosy kupowano, przywożono elektorów w stanie wskazującym na spożycie i panował organizacyjny bałagan. Wydarzenia toruńskie, a także błyskawiczna reakcja na nie liderów PO miały jednak swoją wagę, bowiem tryb wyboru kandydatów zaproponowany przez Platformę jest nowością, która już wpływa na sposób wyłaniania kandydatów przez inne partie.

Listy w okręgach toruńskim i płockim ustalą ostatecznie ojcowie-założyciele Platformy Obywatelskiej: Olechowski, Płażyński i Tusk. Takie reguły gry przyjęto wcześniej i biorący udział w prawyborach zaakceptowali je. Koncepcja prawyborów w samej Platformie budziła sporo kontrowersji. Dla działaczy wygodniej jest, gdy listy ustalą liderzy z pomocą pełnomocników regionalnych. Wówczas właśnie działacze mają miejsca zagwarantowane, a ich pozycja wynika z międzypartyjnych przetargów. Jest to szczególnie ważne w sytuacji, gdy zlikwidowano listę krajową i nie ma już żadnych bezpieczników dla aparatu. Trzeba być pierwszym lub drugim na liście, by móc liczyć na mandat. Tylko nieliczni mają taką siłę, by w wyborach przebić się do czoła z dalszych miejsc. Dotychczasowe doświadczenia pokazują, że ponad 90 proc. wyborców oddaje głos na ten porządek, jaki ustaliły partie.

Te kontrowersje w PO wpłynęły na sposób przeprowadzenia prawyborów. W okręgach gdańskim i gdyńskim zdecydowano się na głosowanie w poszczególnych miejscowościach regionu. Tak więc to kandydaci jeździli autobusem do wyborców, a nie elektorzy zjeżdżali autobusami do stolicy okręgu, co zawsze budzi podejrzenia, że oto ktoś zorganizował sobie własne zaplecze. Toruńskie doświadczenia pokazały, że wyjazdy w teren wymagają wprawdzie większego wysiłku organizacyjnego, ale zarazem są bezpieczniejsze i zapewne bardziej atrakcyjne dla ludzi, bo robi się z tego lokalne wydarzenie, pobudzające zainteresowanie polityką.

PO

Prawybory w Platformie Obywatelskiej kończą się 24 czerwca i dopiero wówczas będzie można ocenić całość tego doświadczenia, ale już obecnie można pokusić się o pierwsze wnioski. Po pierwsze: ten sposób wyłaniania kandydatów cieszy się dużym zainteresowaniem. W pierwszych 14 zgromadzeniach wzięło udział 25 tys.

Polityka 24.2001 (2302) z dnia 16.06.2001; kraj; s. 24
Reklama