Nie jest tajemnicą, że Izrael od dawna dysponuje bronią atomową. Źródła zachodnie oceniają dzisiejszy potencjał nuklearny państwa żydowskiego na około 100 bomb atomowych oraz 250 rakiet średniego zasięgu wyposażonych w głowice atomowe, które mogą być odstrzeliwane zarówno z lądu, jak i z łodzi podwodnych. Jeśli polegać na ekspertyzach dokonywanych przez Międzynarodową Agencję Energii Atomowej (IAEA), Iran może rozpocząć produkcję własnej broni nuklearnej w ciągu najbliższych trzech lat.
Ponieważ Teheran otwarcie mówi o konieczności zmiecenia Izraela z powierzchni ziemi, a Jerozolima zawsze twierdziła, że nie pogodzi się z istnieniem drugiej potęgi atomowej w regionie, ziarna nowego, przerażającego konfliktu zostały już zasiane.
Czerwcowy biuletyn waszyngtońskiej „The American Foreign Policy Council” cytuje prezydenta Mahmuda Ahmadineżada, który na zamkniętej sesji komisji ds. zagranicznych irańskiego parlamentu powiedział: „Historyczna wojna świata islamu z ciemiężcami (chrześcijanami) już się rozpoczęła, a Iran znajduje się na pierwszej linii frontu”.
Iran jak III Rzesza
Przed 500 laty Nostradamus (który studiował medycynę u arabskich profesorów na uniwersytecie w Montpellier) przepowiedział, iż trzecia wojna światowa, w której zmierzą się siły islamu z kulturą zachodnią, wybuchnie z początkiem naszego stulecia. Nawet jeśli jego liczne przepowiednie sprawdziły się na przestrzeni wieków, można sceptycznie odnieść się do słów lekarza i astrologa, który wydał swe słynne proroctwa w połowie XVI w.
Nie wolno jednak lekceważyć tego, co dzieje się obecnie na scenie międzynarodowej: 31 sierpnia prezydent Iranu z pogardą odrzucił żądania Rady Bezpieczeństwa ONZ, domagającej się natychmiastowego zaprzestania prac nad wzbogacaniem uranu.