Dziennikarze rozgłośni radiowych nie protestowali, gdy przy odsłoniętej kurtynie politycy wybierali im za szefów polityków i przyczepionych do partii przypadkowych ludzi. Pierwszy odważył się poznański zespół Radia Merkury. Gdy w zarządzie z namaszczenia LPR zjawił się u nich 31-letni były pracownik magazynu słodyczy, powiedzieli nie. – Protest jest tylko tam, choć złą sytuację mamy w kilku rozgłośniach – mówi Krystyna Mokrosińska ze Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. – Przy każdej opcji politycznej kręcą się ludzie, którzy wykorzystują sytuację i nieraz trudno rozeznać, czy to upolitycznienie, czy zwykłe cwaniactwo. Stowarzyszenie poświęciło już jedną debatę sytuacji w publicznych rozgłośniach. Następna planowana jest w połowie października. Dziennikarze coraz bardziej odczuwają brak ustawy o mediach publicznych, która zagwarantowałaby im niezależność od politycznych nacisków.
A te się nasilają. W Radiu Kielce upartyjniona do granic rada nadzorcza, w której zasiada córka senatora PiS Adama Massalskiego i skarbnik lokalnej struktury partyjnej, na członka zarządu radia wybrała szefa wojewódzkiej Samoobrony, specjalistę od chłodnictwa i klimatyzacji. Prezesem Radia Koszalin została członkini Samoobrony. O kwalifikacje członków rad nadzorczych publicznych mediów nikt nawet nie śmie pytać. We Wrocławiu zasiada tam specjalista ds. ochrony środowiska w kopalni węgla brunatnego w Turowie, działacz LPR. Ludzie ci wiedzą, jak pilnować dziennikarzy przed wyborami samorządowymi.
Choć władze centrali dobrane są staranniej niż w terenie, trudno mówić o bezpartyjności i apolityczności. Prezes zarządu Polskiego Radia to dziennikarz Krzysztof Czabański, niegdyś zastępca Jarosława Kaczyńskiego w „Tygodniku Solidarność”, redaktor naczelny „Expressu Wieczornego”, zasiadał w radzie nadzorczej spółki Telegraf za rządu Jana Olszewskiego, były prezes PAP.