W minionym tygodniu ceny ropy naftowej zbliżyły się do 30 dolarów za baryłkę. Tak drogo nie było od czterech miesięcy. Głównym sprawcą zamieszania jest Saddam Husajn, który na miesiąc, a może i dłużej, wstrzymał eksport tego surowca z Iraku. Pozostali członkowie kartelu OPEC zapowiedzieli co prawda, że jeśli zajdzie potrzeba, to wypełnią tę lukę, ale na razie skończyło się na słowach. Ostateczne decyzje mają zostać podjęte na początku lipca. Na razie ropa drożeje, mimo że kraje zachodnie zdołały już odbudować przynajmniej część zapasów. Zmieniła się jednak struktura dostaw i zaczął sezon remontów rafinerii. Optymiści mówią, że OPEC nie dopuści jednak do paniki i prawdziwego kryzysu w dobrze pojętym własnym interesie. Zbyt droga ropa po pewnym czasie doprowadziłaby przecież do znacznego ograniczenia popytu i spadku zysków producentów. Wystarczy, że w krajach wysoko rozwiniętych, nie wyłączając Ameryki, znacznie spadło tempo rozwoju gospodarczego, w wyniku czego skurczył się popyt na surowce. Kraje rozwijające się i Europa Środkowo-Wschodnia na pewno tej luki nie wypełnią.