Archiwum Polityki

Szanujmy wspomnienia

[dla każdego]

Firma Pomaton EMI uczciła przypadające w tym roku 35-lecie zespołu Skaldowie pięknie wydanym trzypłytowym albumem „Skaldowie – antologia”. 57 piosenek – tych najbardziej znanych przebojów i tych trochę już zapomnianych – to niemal komplet nagrań krakowskiej grupy z lat 60. i 70. Ktoś, kto tamte czasy pamięta, najpewniej nie pozbędzie się uczucia nostalgii przy słuchaniu, aliści nie jest to jedyna przewaga „Antologii”. Bo oto przy dzisiejszej mizerii repertuarowej polskiego popu piosenki Skaldów brzmią zaskakująco dobrze, jakby się wcale nie zestarzały. Młodszym trudno byłoby wytłumaczyć, że gitary Skaldów były klecone sposobem chałupniczym, a ówczesne studia nagraniowe z powodzeniem nadawałyby się teraz na ekspozycję w Muzeum Techniki. Słuchając „Antologii” zupełnie tego nie wyczuwamy. Głównie dlatego, że bracia Zielińscy z kolegami jak mało kto potrafili łączyć w spójną całość muzyczną energię z poezją, góralski folklor z beatlesowskim rockiem. A przy tym wszystkim warto jeszcze pamiętać, że słowa piosenek pisali Skaldom najlepsi – Agnieszka Osiecka, Leszek Aleksander Moczulski, Wojciech Młynarski. Oto dlaczego słucha się dziś Skaldów świetnie i tak chętnie powraca do ich starych hitów. M.P.

[dla każdego]
[dla koneserów]
[dla najbardziej wytrwałych]
[dla mało wymagających]
Polityka 28.2000 (2253) z dnia 08.07.2000; Kultura; s. 41
Reklama