Liga Polskich Rodzin chce, by wraz z wyborami samorządowymi zorganizować referendum, w którym Polacy wypowiedzieliby się w sprawie wprowadzenia kary śmierci dla sprawców zabójstw dzieci na tle seksualnym, dokonywanych ze szczególnym okrucieństwem. W III RP mieliśmy już cztery referenda. Wypowiadaliśmy się w nich w sprawach prywatyzacji, uwłaszczenia, przyjęcia konstytucji i wstąpienia do UE (tylko te dwa ostatnie dały wynik wiążący). Nasza ustawa o referendum ogólnokrajowym przewiduje trzy ich rodzaje: w sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa, wyrażenia zgody na ratyfikację umowy międzynarodowej oraz konstytucyjne. Referendum w danej sprawie (a o takie wnioskuje LPR) zarządza Sejm bezwzględną większością głosów lub prezydent za zgodą Senatu. Wnioskować o nie może: Sejm, Senat, rząd lub 500 tys. obywateli. Wynik referendum jest wiążący, gdy weźmie w nim udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania, a rozstrzygający, gdy na postawione pytanie oddano większość ważnych głosów na „tak” lub na „nie” albo na jeden z wariantów rozwiązań oddano najwięcej ważnych głosów.
W ciągu dwóch miesięcy od ogłoszenia uchwały Sądu Najwyższego o ważności referendum właściwe organy (Sejm) muszą zająć się realizacją jego wiążącego wyniku. Tyle że, jak przypomina konstytucjonalista prof. Piotr Winczorek, Sejm nie jest związany instrukcjami (w tym przypadku wynikiem referendum) i nie musi zdecydować tak, jak chce naród.
Pomysły na przywrócenie kary śmierci komplikują pozycję Polski w Europie. Przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Rene van der Linden wezwał prezydenta Lecha Kaczyńskiego do wycofania propozycji przywrócenia kary śmierci (urzędnicy prezydenta tłumaczą, że prezydent, choć jest zwolennikiem tej kary, nie domagał się jej wprowadzenia).