Archiwum Polityki

Gustaw Herling-Grudziński (1919–2000)

Kiedy pisarz zostaje mistrzem kilku pokoleń polskiej inteligencji, zaczyna się problem. Problem z Herlingiem był, jak zwykle w Polsce, polityczny. Najpierw za komunizmu, bo na emigracji wydał książkę o łagrach i przez długie lata był filarem paryskiej „Kultury”, wspierał opozycję. Potem po komunizmie, bo – dalej na emigracji – mówił krytycznie o nowej Polsce. Teraz, kiedy zamilkł na zawsze, poczujemy, jak bardzo nowa Polska potrzebuje takich „politycznie niepoprawnych” głosów. I jak znaczne mogą być przewagi zaangażowanego pisarza żyjącego poza Polską, nawet wolną.

Za zaangażowanie płaci się zerwanymi przyjaźniami i utratą poparcia, gdy rozchodzą się drogi dawnych sojuszników. Ale Herling był najpierw pisarzem, potem publicystą politycznym i wybierał tak, jak kazało mu pisarskie sumienie. Mógł się mylić jako publicysta, nie mylił się jako pisarz.

Kiedy pisarz z pokolenia Grudzińskiego zostaje żołnierzem, prawie nikt się nie dziwi. Herling współzakładał podziemną Polską Ludową Akcję Niepodległościową, wpadł w ręce NKWD, dwa lata siedział w łagrze pod Archangielskiem, zaciągnął się do armii Andersa, przez Bliski Wschód dotarł do Włoch, gdzie walczył pod Monte Cassino. Poznał więc konspirację, gułag, tułaczkę i wojaczkę ledwie po dwudziestce. Jego opowieść o doświadczeniu łagrów „Inny świat” ukazała się prawie pół wieku temu, gdy Herling był dopiero po trzydziestce. W lekturze nie czuje się tego zupełnie. Był już gotowym pisarzem, z własnym polem poszukiwań, własnym stylem, własnymi obsesjami.

Herlinga interesowały tematy egzystencjalne. Polityka – zawsze ważna – była na innym planie, ale zaciążyła na odbiorze pisarza. Dzięki „Kulturze” Jerzego Giedroycia wszedł w obieg nowoczesnej polskiej myśli politycznej: wolnej od nacjonalizmu, otwartej na Europę, budującej mosty porozumienia i współpracy z naszymi wschodnimi sąsiadami.

Polityka 29.2000 (2254) z dnia 15.07.2000; Kultura; s. 46
Reklama