W unijnych, także polskich, magazynach leży aż trzynaście milionów ton zboża. To mniej więcej połowa naszych zbiorów. Susza w Polsce czy w Hiszpanii oznacza, że do tej góry kłopotliwego zapasu nie zostanie dosypanych następne kilka milionów ton, czym – jako Europejczycy – powinniśmy się raczej cieszyć. Ta góra rośnie rocznie średnio o około 8 proc., a jej magazynowanie kosztuje. Dzięki suszy tegoroczne nadwyżki pszenicy francuskiej zjedzą Hiszpanie, a Węgrzy, Czesi i Słowacy mają szansę swoje sprzedać nam. Unijny bilans ziarna zapowiada się więc w tym roku na zero, nie pomniejszając zapasów.
To oznacza, że z powodu suszy ceny chleba i bagietek w żadnym z unijnych krajów, także w Polsce, nie powinny wzrosnąć. Tym bardziej że według Adama Tańskiego, prezesa Młynów Polskich, tegoroczne ziarno, choć drobniejsze niż zwykle, zawiera o wiele więcej glutenu i białka. To dla konsumentów bardzo dobra wiadomość. Ale są też gorsze. Chodzi o rosnące ceny paliw. Obecnie w cenie pieczywa jest już więcej ropy niż ziarna. – W każdej złotówce, którą płacimy za chleb, zboża jest nie więcej niż za 13 gr – twierdzi Stanisław Stańko z Agencji Rynku Rolnego. A ponieważ ropa drożeje od dawna, coraz więcej płacimy nie tylko tankując auto, ale także w spożywczym. W pierwszej połowie 2006 r., zdaniem GUS, żywność zdrożała o 7 proc., czyli w tempie pięciokrotnie szybszym niż w 2005 r. W przyszłości ceny także bardziej będą zależeć od sytuacji politycznej na Bliskim Wschodzie niż od pogody. Na szczęście CAP (Wspólna Polityka Rolna) pomoże nam amortyzować przynajmniej skutki braku deszczu.
Według GUS nie są one wcale tak straszne, jak przedstawia wicepremier Andrzej Lepper, prognozujący, że zbiory zboża będą niższe aż o 20 proc.