W reportażu „Policyjna gangrena” [POLITYKA 10/04] opisałem zjawisko współpracy byłych funkcjonariuszy z gangami. W Polsce brak mechanizmów, które pozwalałyby, jak w wielu krajach zachodnich, na monitorowanie poczynań byłych fachowców od terroru i świetnie wyszkolonych speców od przestępczości. Dlatego ci ludzie zamiast znajdować zatrudnienie w cywilnych organach państwa (np. jako konsultanci), często dają się skusić przestępcom. Opisałem m.in. incydent z udziałem b. komendanta głównego policji Romana Huli, którego firma ochroniarska zabezpieczała dyskotekę Planeta w Bytomiu, w której udziały miał Jarosław S., ps. Masa, późniejszy świadek koronny. Roman Hula poczuł się tym faktem dotknięty. Stwierdził, że kiedy podpisywał umowę na ochronę, nie wiedział, że Planeta należy do gangu. Po kilku miesiącach zorientował się i zerwał umowę. Nie mam podstaw, aby nie wierzyć w taki przebieg zdarzeń. Dlatego przepraszam p. Romana Hulę i wyrażam ubolewanie, że jego osoba posłużyła mi za przykład niewłaściwych zachowań b. policjantów i żołnierzy służb specjalnych.