Archiwum Polityki

Midas z Wołomina

W Katowicach ruszył proces, który odsłoni kulisy działalności polskiej mafii w świecie gospodarki i biznesu. Tylko jeden z 13 oskarżonych przyznaje się do winy i ujawnia szczegóły. To Stefan Sokół, barwna postać warszawskiego półświatka. Trochę sprawca, a trochę ofiara. Swoją wersję opowiedział „Polityce”.

Opowieść Sokoła (lat 58) to historia o bandytach, zabijaniu, skorumpowanych urzędnikach, oszukańczym biznesie i uwikłaniu, z którego nie ma jak się uwolnić. – Byłem elementem złego świata – przyznaje Sokół. – Najgorsze, że skrzywdziłem rodzinę, córka nigdy mi tego nie wybaczy.

Ekspiacja Stefana Sokoła jest zaskakująca, jeżeli zważyć, że jeszcze kilka lat temu był czarnym bohaterem materiałów prasowych o mafii wołomińskiej. Uważano go za ważną postać w hierarchii tej grupy. Zawsze w cieniu dwóch bossów Wołomina: Mariana Klepackiego ps. Maniek i Ludwika Adamskiego ps. Lutek, ale to nie oni, a właśnie Sokół miał patent na pranie brudnych pieniędzy i tworzenie biznesów w szarej strefie. Lutek często mawiał: – Jak Stefan powiedział, to tak ma być. A że słowo Lutka miało swoją wagę, Stefan Sokół cieszył się wśród mafijnej braci niekwestionowanym autorytetem, a jego pomysły realizowano w ciemno.

Do legendy przeszedł numer nazwany Cudem nad Wisłą. Policja namierzyła przy moście Grota, w hurtowni należącej do Lutka, Sokoła i Janusza K. ps. Malarz, wielką partię przemyconego spirytusu. A że w tym czasie w stolicy przebywał akurat papież, hurtownię zabezpieczono policyjnymi plombami, wokół ustawiono straże i czekano, aż gość opuści stolicę, żeby transport przewieźć do policyjnych magazynów. Po dwóch dniach ekipa mundurowa stawiła się, aby przejąć beczki, plomby znaleźli w nienaruszonym stanie, stójkowi niczego podejrzanego nie zauważyli, ale spirytusu nie było. – Pewnie wyparował, bo gorąc straszny – tłumaczyli właściciele hurtowni.

Prawda była inna – gangsterzy wynajęli ekipę sportowców, którzy do hurtowni weszli od spodu przewodami kanalizacyjnymi i w te same przewody wylali cały spirytus.

Polityka 30.2006 (2564) z dnia 29.07.2006; Społeczeństwo; s. 81
Reklama