Archiwum Polityki

Bezrobocie na życzenie

Jedna z poznańskich uczelni prywatnych ogłosiła w lokalnej prasie, że poszukuje pracownika do działu rekrutacji studentów. Zgłosiło się 530 osób. Na prasowy anons właścicielki butiku o zatrudnieniu sprzedawczyni odpowiedziało blisko 800 kobiet. Zagraniczna firma oferująca pracę absolwentowi uczelni ekonomicznej mogła wybierać spośród 200 kandydatów. A wszystko to w mieście będącym do niedawna oazą prawie pełnego zatrudnienia.

Mimo że w Poznaniu i w całym powiecie bezrobocie należy ciągle do najniższych w kraju, rośnie ono gwałtownie. W styczniu w powiecie poznańskim zarejestrowanych było już prawie 18 tys. bezrobotnych, co oznaczało blisko 70-procentowy wzrost w stosunku do grudnia 1999 r. Tylko w ciągu miesiąca liczba bezrobotnych zwiększyła się o ponad 9 proc. Nadciągającą zapaść wyraźnie widać w Powiatowym Urzędzie Pracy w Poznaniu. Na początku marca na tablicach ogłoszeń wisiało 31 ofert pracy i 12 adresowanych wyłącznie do osób niepełnosprawnych. Jeśliby sądzić po ofertach wywieszonych w powiatowym pośredniaku, to przedsiębiorcy w jednym z najaktywniejszych gospodarczo regionów w Polsce potrzebowali m.in. jednego tokarza narzędziowego, dwóch ślusarzy, dwóch spawaczy, jednego kierowcy, jednego mechanika samochodowego, jednego stolarza, trzech murarzy-płytkarzy i jednego tynkarza. Była też oferta dla kobiet. Rodzina poszukiwała gosposi emerytki.

Wszyscy zwalniają

– Jeszcze parę lat temu przychodziło 1500 ofert pracy miesięcznie. W ubiegłym roku było ich już trzy razy mniej, a w styczniu pracodawcy zgłosili 313 ofert. Jednocześnie codziennie w urzędzie rejestruje się ok. 150 nowych bezrobotnych – mówi Zygmunt Jeżewski, kierownik Powiatowego Urzędu Pracy w Poznaniu.

Przyczyny kryzysu na rynku pracy w mieście i całym powiecie są takie same jak wszędzie. Przedsiębiorcy nie mogąc sprzedać towarów i usług próbują oszczędzać i redukują przede wszystkim zatrudnienie. A na rynek pracy wkracza właśnie demograficzny wyż, nie ustają też zwolnienia grupowe. W efekcie w ub.r. pracę w powiecie straciło prawie 4 tys. osób. Zwalniali wszyscy począwszy od jednostek wojskowych, PCK i telewizji, a skończywszy na zagranicznych koncernach, skwapliwie wykorzystujących upływ okresów ochronnych w dziedzinie zatrudnienia, wynegocjowanych przy prywatyzacji ze związkami zawodowymi.

Polityka 11.2001 (2289) z dnia 17.03.2001; Gospodarka; s. 68
Reklama