Archiwum Polityki

Leksztoń i kobiety

Jeden z najbogatszych niegdyś Polaków, twórca potęgi El-Gazu, Janusz Leksztoń trafił właśnie do więzienia. Ma odbyć wyrok trzech lat za „kierowanie wyłudzeniem kredytu”. Kredyt w wysokości 1 mln zł wzięła Jowita H., która na procesie wyjaśniła, że uczyniła to pod kierunkiem Janusza Leksztonia, który z powodu kłopotów finansowych sam o kredyt wystąpić nie mógł. Jowita H. czynu swego dokonała pozostając pod osobistym urokiem byłej gwiazdy polskiego biznesu.

45-letni Leksztoń oczarowywał młode kobiety z nadzwyczajną łatwością. Jedna z nich, Natalia S., właśnie złożyła na niego w gdyńskiej prokuraturze doniesienie. Twierdzi, że Janusz Leksztoń wykorzystał ją i oszukał.

Poznała go w 2006 r. za pośrednictwem randkowego portalu Sympatia.pl. – Kiedy Janusz usłyszał, że mam firmę, zaproponował wspólne interesy. Mówił, że chętnie pomaga młodym biznesmenom – opowiada. Twierdzi, że wpadła wtedy na pomysł sprowadzania do Polski specyfiku na powiększanie biustu. Leksztoniowi projekt przypadł go gustu, zaproponował cichą spółkę. Ona będzie sprowadzać, on zajmie się reklamą i dystrybucją. W kobiecych tygodnikach ruszyła kampania reklamowa. – Ale okazało się, że za reklamy nie płacił – informuje Natalia S. Nie zwrócił także 200 tys. zł, jakie łatwowiernie mu pożyczyła. A na dodatek sam zaczął sprowadzać z Holandii środek na większy biust i sprzedawać go na polskim rynku pod marką firmy Exim należącej do Natalii S. Swoje straty kobieta szacuje na ok. 1,5 mln zł.

A jeszcze niedawno wierzyła jego zapewnieniom, że biznes będzie obopólnie korzystny. Jedyny dyskomfort powodowały umizgi dużo starszego od niej asa biznesu.

Polityka 36.2008 (2670) z dnia 06.09.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 8
Reklama