RAI DUE, czwartkowy wieczór sprzed paru lat, na antenie „Libero”. Stałe punkty programu: dowcipny prezenter i seksowna – nazwijmy ją – asystentka. Przesiadująca w czymś w rodzaju akwarium u stóp prowadzącego. W zasadzie nieruchoma, spełniająca rolę dekoracyjną. Chociaż nie do końca, bo od czasu do czasu podrywa się, wychodzi ze swojej klatki, opowiada kretyński dowcip albo śpiewa nie mniej kretyńską piosenkę okropnie przy tym fałszując. Wszyscy znają jej nazwisko: Flavia Vento. Popularność zyskała jako bogini fortuny, czuwająca nad losowaniami lotka. Jako cukier w reklamie kawy. I wreszcie jako bohaterka rozbieranego kalendarza. Typowa kariera all’italiana.
Być meteoriną
Młode Włoszki łączy wspólne marzenie: trafić do telewizji. Przełożone na włoskie realia oznacza to zwykle zostać vallettą, letteriną, meteoriną albo veliną. Valletta to rodzaj asystentki na usługach prowadzącego show mężczyzny. Jej rola jest klarowna: ma prawo powiedzieć buongiorno, arrivederci, zapowiedzieć blok reklamowy. Letterina (literka) występuje we wziętym teleturnieju „Passaparola”: podczas zbliżeń robi miny do kamery, a przy szerokim planie epatuje gołym pępkiem, gołymi nogami, głębokim dekoltem i czym tam jeszcze ma. Meteorina produkuje się w dzienniku Tg4: wdzięcząc się zapowiada pogodę, dzieli się z widzem mądrością ludową (przysłowie dnia). Wreszcie veliny, najbardziej chyba działające na tzw. zbiorową wyobraźnię. Od ponad 10 lat przyczyniają się do niezwykłej popularności satyrycznego dziennika „Striscia la notizia”. Zwykle symetryczne: we wzroście, figurze, fryzurze (obowiązkowo jedna blondynka, druga brunetka), wreszcie w układzie choreograficznym.