„Epoka informacji” jest owocem pracy człowieka, który poświęcił najlepsze lata swego życia jednemu tematowi: znalezieniu porządku w pozornym chaosie współczesnego świata. Wydaje się, że targają nim sprzeczności urągające zasadom logiki, przyzwoitości i zdrowego rozsądku. Konserwatywni fundamentaliści używają supernowoczesnego Internetu dla rozpowszechniania swoich poglądów, mieszkańcy krajów nowoczesnych, najbardziej nasyconych nauką i techniką, uciekają w zabobon, szukając mądrości u astrologów i wróżbitów. Biliony dolarów każdego dnia okrążają glob, nie opuszczając przy tym bankowych sejfów. Jako nastolatek Castells doznał „heglowskiego ukąszenia” i nawiązał flirt z marksizmem. W statycznej, tkwiącej w stagnacji frankistowskiej Hiszpanii ideologia rewolucyjna i uzasadniająca ją filozofia były jak powiew świeżego powietrza. Tak przynajmniej myślał młody, wybujały intelektualnie Castells. Caudillo Franco nie tolerował jednak nieprawomyślnych wybryków – przyszły autor „Epoki informacji” musiał wyemigrować do Francji.
W Paryżu podjął studia socjologiczne, podczas których nawiązał znajomość m.in. z Alainem Tourrainem, gwiazdą współczesnej socjologii francuskiej. Przeżył w sposób dość intensywny wydarzenia 1968 r., a w wieku zaledwie 24 lat został profesorem uniwersytetu w Nanterre. Francuska szkoła badań społecznych odcisnęła na Castellsie trwałe piętno. Jednak miejscem spełnienia życiowej misji hiszpańskiego socjologa stała się Kalifornia. Autor „Epoki” trafił do Uniwersytetu w Berkeley w latach siedemdziesiątych; właśnie zaczynał dojrzewać fenomen Krzemowej Doliny, tliła się już rewolucja wywołana przez komputery osobiste. Castells szybko zrozumiał, że to właśnie tu kryją się klucze do zrozumienia współczesności.