Referendum ludowe, w którym lud miał odpowiedzieć pozytywnie na trzy pytania tak sformułowane przez władze, by właściwie nie można było na nie inaczej odpowiedzieć, odbyło się przed czterema dniami, w niedzielę 30 czerwca. Wyników jeszcze nie ogłoszono, bo ich sfałszowanie okazało się czynnością dość czasochłonną. Pracowali nad tym przysłani z Moskwy fachowcy. Ich zadaniem było przygotowanie wyników, które opinia publiczna na Zachodzie mogła uznać za wiarygodne. Mniej przejmowano się opinią polską, chociaż prawdziwe bowiem wyniki głosowania pokazały, że mimo olbrzymiej akcji propagandowej i stosowania na szeroką skalę terroru – zgodnie z intencjami władz głosowało zaledwie niecałe 27 proc. biorących udział w referendum. To wedle wyliczeń prof. Andrzeja Paczkowskiego.
Ze ściśle tajnego wyliczenia władz wynika, że zgodnie z ich intencją na pierwsze pytanie odpowiedziało 30,5 proc. głosujących, na drugie 44,5 proc., zaś na trzecie 68,3 proc. W ogłoszonym 12 lipca oficjalnym komunikacie podano, że na pierwsze pytanie pozytywnie odpowiedziało 68,2 proc., na drugie 77,3 proc., na trzecie 91,4 proc. Porównanie tych danych uzmysławia skalę fałszerstwa.
Ale w czwartek, 4 lipca, oficjalne wyniki nie były jeszcze ogłoszone. Nie wydaje się zresztą, by społeczeństwo specjalnie przejmowało się sprawą referendum. Po głosowaniu terror UB i milicji osłabł, aresztowani zaczęli powracać do domów, propaganda przestała być wszechobecna.
Zapyziały Kleryków
Ówczesne Kielce były wprawdzie miastem wojewódzkim o tradycji jeszcze przedwojennej, a za caratu siedzibą władz gubernialnych, ale tak naprawdę była to zapyziała prowincja, której zatęchłą atmosferę opisał Stefan Żeromski w „Syzyfowych pracach”, gdzie Kielce występują jako Kleryków.
Przed wojną mieszkało w Kielcach ok.