Archiwum Polityki

Za pancernymi drzwiami

Wszystko, co dotyczy pieniędzy, odbija się w Nidzicy podwójnym echem. Wiadomość o bandyckim napadzie na warszawski oddział Kredyt Banku wywołała oburzenie, ale też nadzieję, że gwałtownie wzrośnie popyt na sejfy i kasy pancerne. Za to kryzys finansów publicznych i zapowiedź cięcia wydatków wzbudziły prawdziwy popłoch: poza względami obywatelskimi obawiano się, że najlepszym klientom, czyli administracji, wojsku i MSW, zabraknie pieniędzy na zakupy.

Nadzieja na zwiększony zbyt kas pancernych z Konsmetalu okazała się płonna: owszem, był wzrost zainteresowania, ale nie sprzedaży. Nawet na odwrót, sprzedaż trochę spadła, widocznie ludzie nie mają pieniędzy, żeby chronić swoje pieniądze. Za to obawy, że budżetowych pieniędzy zabraknie, spełniają się z nawiązką. – Kiedyś były podobno tajne kancelarie, szał czujności, sejfy w każdym biurze i fabryce – wzdycha dyrektor finansowy Andrzej Zawieska. – A dzisiaj? Jest ustawa o ochronie danych niejawnych, ale nie widać, żeby ją zbyt poważnie traktowano.

Gdyby nawet – to jak w każdej branży trzeba stawić czoło konkurencji. Za najgroźniejszego rywala nidzicki Konsmetal SA uważa francusko-polską firmę Litpol z suwalskiej strefy ekonomicznej. Litpol dostał ciepłą rączką zwolnienie od podatku na 10 lat! Jak się z takim ścigać?

Żeby wyjść na swoje, Konsmetal, producent sejfów, kas pancernych, a nawet skarbców, powinien sprzedać co miesiąc wyroby za dwa i pół miliona złotych. Może druga połowa roku będzie lepsza – w pierwszej sprzedawano zaledwie po 2 mln miesięcznie. I to mimo że cen nie podnoszono od trzech lat, a przecież koszty rosną nieustannie. Policzmy: blacha podrożała o 27 proc., zamki o 22 proc., transport o 15 proc. i tylko może farby lekko staniały.

Być może w przyszłości będzie lepiej. Huta Sendzimira przez dwa lata podnosiła cenę blachy, wobec czego Konsmetal kupował blachę ze słowackiej huty Koszyce nieco droższą, ale znacznie lepszą od polskiej. Widocznie inni postępowali podobnie, bo Sendzimir poczuł się zmuszony do dwukrotnej obniżki cen i to nie o grosze, a o 7 proc. każda. Tanieją także zamki. Do Nidzicy zaglądają sieroty po koreańskiej Daewoo, dobrze wyposażone zakłady, do niedawna zaopatrujące warszawską FSO: może moglibyśmy się na coś przydać?

Polityka 27.2001 (2305) z dnia 07.07.2001; Gospodarka; s. 58
Reklama