Archiwum Polityki

Kto ty jesteś?

Media uwielbiają, gdy Jan Paweł II łamie konwencje, improwizuje ludowe piosenki, ale czysto religijna strona papieskich podróży po świecie interesuje je dużo mniej niż polityczna. Pytają: Czy papież pojedzie do Rosji? Czy będzie odwilż w stosunkach z prawosławiem? Czy papież wprowadzi Ukrainę do Europy?

Pani Swietłana, rodowita lwowianka, od piętnastu lat jest na emeryturze. Córkę ma w Polsce, sama z domu już prawie nie wychodzi. Mówi po polsku, ukraińsku i rosyjsku. Cieszy się, że – jak bardzo wielu lwowskich Polaków z jej pokolenia – doczekała wizyty papieża, mogła go zobaczyć i usłyszeć tu, u siebie, gdzie część jej bliskich spoczywa na Cmentarzu Łyczakowskim. – Oni też by się radowali.

Dziś dla Ukrainy najważniejsze jest pytanie o tożsamość: kim jesteśmy? Nie ma jednej Ukrainy: jest zachód ze Lwowem, ogromne połacie zrusyfikowanej części wschodniej, wieloetniczne Zakarpacie, rosyjsko-tatarski Krym. Są trzy odłamy prawosławia, dwa Kościoły katolickie, a wszystkie razem oblane morzem religijnej obojętności. Przez lata wyznanie bywało deklaracją narodowości. Katolik rzymski znaczyło: Polak lub Węgier, grekokatolik – Ukrainiec, prawosławny lojalny wobec patriarchy moskiewskiego – Rosjanin. Po upadku komunizmu pojawiły się dodatkowe podziały. Religijny pluralizm martwi nie tylko hierarchów walczących o wpływy, ale i władze państwowe. Religię traktują one pragmatycznie – jako element gry politycznej o swoją koncepcję interesów niepodległego państwa.

Iwan Pawło, rymśkij papa, wyczuł owe ukraińskie tarapaty z tożsamością po totalitaryzmie. Uczynił z nich oś swej rozmowy z wszystkimi, którzy chcieli go słuchać na tej potwornie obolałej, a przepięknej ziemi. Problemem Ukrainy w dziesiątym roku jej przygody z wolnością jest – poza ekonomią – wzmocnienie poczucia wspólnoty i ułożenie w funkcjonalną całość różnych kawałków tej mozaiki etnicznej, kulturowej, religijnej. Jeśli to się nie uda, spełnione marzenie o własnym suwerennym państwie zamiast konsolidować może przynieść rosnącą frustrację. – Nie, nie – zapewnia po rosyjsku kijowski taksówkarz Sasza – nie ma mowy o powrocie do Rosji, tego już nikt nie chce.

Polityka 27.2001 (2305) z dnia 07.07.2001; Świat; s. 36
Reklama