AWS schodzi ze sceny, ale jeszcze spotykają ją ostatnie ciosy. Oto Janusz Tomaszewski, jeden z twórców tego ugrupowania, zapowiada utworzenie własnego komitetu wyborczego, a nawet stworzenie własnego klubu parlamentarnego. Trwa więc ewakuacja i poszukiwanie ostatnich szalup ratunkowych na wybory i na czas po wyborach. Być może nawet ten czas po wyborach jest ważniejszy. Politycy dawnej AWS pogodzili się z klęską już dość dawno, może nawet przedwcześnie. Akcję odesłano do lamusa poszukując nowych form organizacyjnych dla odnowienia prawicy. Formacja nie przetrwała więc czterech lat i po okresie sprawowania władzy nie poddaje się pod osąd opinii publicznej w kształcie, w jakim powstała. Tak więc pierwsza poważna próba stworzenia dużego bloku centroprawicowego zakończyła się niepowodzeniem. Na pół roku przed wyborami zaczęło się wielkie przetasowanie.
Specjalnie dla „Polityki” Ośrodek Badania Opinii Publicznej zapytał respondentów o to, jaki jest powód spadku społecznego poparcia dla AWS (wyniki publikujemy w tabeli). Odpowiedzi nie zaskoczyły, choć respondenci hierarchię owych przyczyn ułożyli inaczej niż zwykli to czynić politycy czy część komentatorów. Na pierwszym miejscu wskazano wewnętrzną sytuację tego ugrupowania, czyli spory i kłótnie polityków, na drugim przedkładanie własnych interesów nad sprawy kraju. Na trzecim sposób, w jaki Marian Krzaklewski przewodził Akcji, a dopiero na czwartym wprowadzenie przez rząd Jerzego Buzka czterech reform. Opinia publiczna nie przywiązywała natomiast większej wagi do bardzo krytycznej postawy opozycji wobec rządu, a także do obrazu rządu i stojącego za nim ugrupowania kreowanego przez media. Tych problemów prawie nie zauważyła. Tymczasem politycy Akcji bardzo często te dwa ostatnie powody wskazywali jako zasadniczą przyczynę swych niepowodzeń, dodając do tego trud reform podjętych przez rząd.