W ostatnich dniach czerwca nikt nie był pewny, jak 1 lipca będzie można się dodzwonić do innego miasta, choć duża część abonentów oglądając telewizję miała okazję dowiedzieć się z ust Krystyny Loski, że zgodnie z zarządzeniem ministra łączności zmieniają się zasady połączeń międzystrefowych (to fachowa nazwa połączeń międzymiastowych). Po wykręceniu 0 – a przed numerem kierunkowym miasta, do którego dzwonimy – należy dodać liczbę 1033, czyli prefix wskazujący, że połączenie zostanie zrealizowane przez Telekomunikację Polską SA. Abonentom nie powiedziano jednak, że zamiast numeru 1033 można dodać prefix innego operatora i wówczas to za jego pośrednictwem uzyskamy połączenie. Telewidzowie mieli wrażenie, że słuchają urzędowego komunikatu, a była to zwykła reklama TP SA, a ostatnim pomysłem, jaki mógł przyjść do głowy szefom tej firmy, było namawianie do usług konkurentów.
Prosimy nie dzwonić
Telewizyjny instruktaż, podobnie jak liczne porady publikowane w prasie, był przekazem wiedzy teoretycznej. Nie wiadomo było, co się stanie, jeśli 1 lipca po zerze wykręcimy prefix innego operatora niż TP SA. Jedni twierdzili, że usłyszymy „nie ma takiego numeru”, inni, że „połączenie nie może być zrealizowane”, jeszcze inni byli zdania, że nagrany głos poinformuje nas o nowych zasadach połączeń międzymiastowych. Ta niepewność dotyczyła szczególnie Niezależnego Operatora Międzystrefowego – jedynego konkurenta TP SA, który zadeklarował gotowość świadczenia usług od godziny zero. Dwaj pozostali – Netia1 i Energis Polska – poprosili, by do nich nie dzwonić, bo nie są jeszcze gotowi. Wprawdzie Netia 1 jako jedyna z całej trójki podpisała z TP SA umowę, na podstawie której będzie świadczyć usługi międzystrefowe, ale nie zdołała dogadać się w sprawach odbioru technicznego punktów styku, czyli urządzeń łączących abonencką sieć TP SA z międzymiastowymi liniami Netii.