Kiedy arcyksiężniczka Maria Antonina Habsburg przybyła do Francji w 1770 r. jako narzeczona następcy tronu (przyszłego Ludwika XVI), nie wszyscy byli tym zachwyceni. Dla większości Francuzów ładna piętnastoletnia blondynka była przede wszystkim córką władczyni Austrii, tradycyjnego wroga Francji. Obmyślone przez ministra Choiseula małżeństwo miało być gwarancją pokojowych stosunków pomiędzy Francją a imperium Habsburgów sprzymierzonym z coraz potężniejszą Rosją. Choiseul miał jednak przeciwko sobie silną partię antyaustriacką i aktualną faworytę króla Ludwika XV – panią du Barry.
Młodziutka Habsburżanka stąpała więc od chwili przyjazdu do Wersalu po grząskim gruncie. Była zbyt niedojrzała i zbyt zadowolona z wyrwania się spod kontroli matki, aby uczynić świadomy wysiłek dostosowania się do sytuacji; wkrótce uznano, że lekceważy wersalską etykietę i pogardza wszystkim co francuskie. Po dymisji Choiseula była jeszcze bardziej osamotniona. Na jej stosunki z Ludwikiem XV rzutował fakt, że nie doszła do porozumienia z panią du Barry – trudno zresztą sobie wyobrazić córkę pryncypialnej Marii Teresy zaprzyjaźnioną z prostytutką z plebsu. Nie miała wsparcia w mężu: cnotliwy, flegmatyczny, dość ograniczony następca tronu nie interesował się innymi kobietami, ale też przez kilka lat nie potrafił skonsumować małżeństwa; zresztą kładł się spać, gdy jego żona dopiero zaczynała się bawić przy karcianym stoliku lub na balu w Operze.
Przez długie siedem lat Maria Antonina, jedna z szesnaściorga dzieci Marii Teresy, nie zaszła w ciążę. Tego nikt się nie spodziewał; przodkowie jej męża – uwielbiany Henryk IV, wielki Ludwik XIV, Ludwik XV – mieli całe gromady dzieci ślubnych i nieślubnych. Mąż Marii Antoniny miał pięcioro rodzeństwa, w tym dwóch braci, którzy teraz w jego bezdzietności dojrzeli swą szansę na tron – i to z ich apartamentów w Wersalu zaczęły się rozchodzić plotki o rozrzutnej Marii Antoninie i o Ludwiku tak nieudolnym, że nie potrafi nawet utrzymać w ryzach własnej żony.