Archiwum Polityki

Kto będzie leczył?

Strajk lekarzy trwa. Jak zastąpić tych, którzy strajkują? Szef MSWiA Janusz Kaczmarek przyznał, że istnieje możliwość prawna „wzięcia lekarzy w kamasze”. Wśród rozwiązań branych pod uwagę jest też możliwość zatrudnienia lekarzy z Ukrainy i sięgnięcia po medyków w mundurach.

W rzeczywistości są to pomysły mało realne. Wojsko ma prawo powołać każdego obywatela – żołnierza rezerwy – na ćwiczenia. W dwóch przypadkach może to nastąpić w trybie natychmiastowym: kiedy chce się sprawdzić gotowość mobilizacyjną i bojową jednostek wojskowych (najczęściej w formie jednodniowych lub weekendowych ćwiczeń) lub kiedy zwalcza się klęskę żywiołową i likwiduje jej skutki. Jednak według prawników, dopóki wszyscy pacjenci w stanie ostrego zagrożenia życia przyjmowani są do szpitali, to nie ma podstaw do stosowania przepisów z ustawy o stanie wyjątkowym, a właściwie tylko wtedy możliwe jest wzięcie cywilnych lekarzy „w kamasze”.

Deficytu lekarzy nie da się też łatwo uzupełnić medykami z zagranicy. Według danych Naczelnej Izby Lekarskiej, we wszystkich – poza Ukrainą – sąsiadujących z Polską krajach lekarze specjaliści zarabiają więcej niż u nas. Lekarze z Ukrainy może nawet by i przyjechali, ale barierą są wymagania, które muszą spełnić obywatele spoza UE, by wykonywać zawód lekarza w Polsce: nostryfikowanie dyplomu, egzamin z języka polskiego i zaliczenie 13-miesięcznego stażu w szpitalu. Trzeba też zaznaczyć, że specjalizacje zrobione na Ukrainie nie są uznawane przez nasz system zdrowia. Osoba, która te bariery pokona, musi jeszcze uzyskać pozwolenie na zatrudnienie od wojewody. Najbardziej realnym pomysłem jest sięgnięcie po lekarzy wojskowych, zobligowanych do wykonywania rozkazów przełożonych. Kłopot w tym, że lekarze w mundurach pracują jedynie w 8 (na 18) szpitalach wojskowych i ich liczba, łącznie z tymi, którzy pracują w wojskowych przychodniach, nie przekracza 1,5 tys.

Polityka 28.2007 (2612) z dnia 14.07.2007; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 17
Reklama