W tej bitwie pod Pułtuskiem ze strony francuskiej wziął udział V korpus marszałka Lannesa i dywizja pod dowództwem gen. Daultanna. Armia rosyjska pod dowództwem gen. Bennigsena rozporządzająca 120 działami miała nadzieję stoczyć tu decydującą bitwę. Żaden z przeciwników nie był pewien, jakimi siłami dysponuje nieprzyjaciel. Bitwa trwała aż do zmierzchu. Pułtusk spłonął. Francuzi ponieśli różnie liczone straty – od 2 do 4 tys. zabitych. Rosjanie stracili ok. 5 tys. żołnierzy. Historycy wojen piszą enigmatycznie, że prawdopodobnie zwycięzcą bitwy był Bennigsen, który obronił się przed francuskim natarciem. Jednak Francuzi upierają się, że to oni zwyciężyli.
Po dwustu latach pod Pułtuskiem bitwę dwóch potęg powtórzono. Zgromadzono amatorów zabawy w historię wojskowości z Polski, Czech, Francji, Białorusi, Belgii, W. Brytanii, Ukrainy i Litwy. Obie armie tym razem liczyły 1600 żołnierzy i 150 koni. Gdyby chciano dochować wierności historycznej, wszyscy musieliby zginąć po wielekroć. Na szczęście jednak nikt nie został ranny z wyjątkiem potłuczonego niefortunnego jeźdźca, który spadł z konia z wolna biegnącego stępa. Ocalał także drewniany Pułtusk, który nad Narwią wybudował wybitny polski scenograf filmowy Andrzej Haliński („Ogniem i mieczem”, „Stara Baśń”, „Kariera Nikodema Dyzmy”). Pułtuszczanie bowiem przeciwstawili się zniszczeniu wielkich efektownych i na pewno wielokrotnie jeszcze wykorzystywanych dekoracji. 10 tys. widzów rozbawił incydent wywołany rozprzestrzeniającym się pożarem suchej trawy, którą błyskawicznie ugasili pułtuscy strażacy, wjeżdżając nowoczesnymi wozami pośród rozproszone oddziały francuskie i rosyjskie.
Pułtusk ponownie stał się głośny w całej Europie. Była to bowiem największa inscenizacja historycznej bitwy w ostatnich latach.