Archiwum Polityki

Maczo po meczu

Kryzys nie kryzys. Włosi muszą mieć idola. Ale uwaga: po długiej epoce wąsatych macho nowym symbolem męskości został metroseksualny blondyn. I do tego cudzoziemiec.

Całe Włochy w nerwach nasłuchują wieści z wojny o Davida Beckhama. Media co chwila i w szczegółach informują, jak przesuwa się linia frontu między klubami futbolowymi AC Milan i Los Angeles Galaxy. Pierwszy należy do premiera Włoch, drugi do potężnego koncernu AEG. Idzie o piłkarza, którego karta zawodnicza kosztuje marne 5 mln euro. Tyle że futbolista stał się marką handlową, wartą na rynku reklamy nieprzeliczone setki milionów. Beckham w 2007 r. przeszedł do pozbawionej piłkarskich gwiazd Galaxy z Realu Madryt, gdzie było ich tak dużo, że trener Fabio Capello coraz częściej sadzał go na ławce rezerwowych.

Władcy wizerunku Beckhama, na którym hiszpański klub zarobił w ciągu czterech lat 600 mln euro, wpadli najpierw w panikę, a potem na genialny pomysł. Wytransferowali go do Galaxy za niewyobrażalne w futbolowym świecie 250 mln dol. Amerykański klub miał swoje kalkulacje: uznał, że jeśli uda się pożenić markę Beckham z Hollywoodem i kooptować go do świata amerykańskich supercelebrytów, jeszcze na tym zarobią. Piłkarz wraz ze swoją żoną Victorią i trójką dzieci zamieszkali w Beverly Hills obok Toma Cruise’a, Katie Holmes i gwiazdy amerykańskiego talk-show Jaya Leno.

Problem w tym, że Beckham i jego sztab chcieli mieć ciastko i zjeść ciastko. Nikt nie wziął też pod uwagę, że w 31-letnim piłkarzu na faraońskiej emeryturze zagrają jeszcze sportowe ambicje. Firma Beckham postanowiła wystawić swój cenny towar już po raz czwarty w największym oknie wystawowym współczesnego świata: na futbolowych mistrzostwach świata. Beckham zdecydował się wrócić do angielskiej drużyny narodowej, którą prowadzi teraz Fabio Capello, słynny kiedyś włoski piłkarz, potem szkoleniowiec Milanu, Romy i Realu.

Polityka 10.2009 (2695) z dnia 07.03.2009; Ludzie i obyczaje; s. 86
Reklama