Przez ostatnie lata polski teatr pracowicie zapełniał kolejne nisze. Zaczął od środowiskowych, teraz przyszedł czas na wypełnienie luki pokoleniowej. Wyreżyserowana przez Marka Pasiecznego w warszawskiej Montowni „Lovv”, sztuka szwedzkiego pisarza Stefana Lindberga, jest historią dojrzewania piątki gimnazjalistów. Młodość chętnie wspomina się jako czas niewinności, świeżości, braku kłopotów, zapominając o burzy hormonów i problemach z wyrażeniem uczuć, poszukiwaniem tożsamości, a jednocześnie olbrzymiej potrzebie akceptacji i bycia w grupie. Do tego we wszystkim jest się debiutantem: pierwszy pocałunek, pierwsze „poprzytulamy się?”, pierwszy raz... Niekończący się ciąg życiowych egzaminów, któremu bohaterowie postanawiają położyć kres. Wypicie eliksiru sporządzonego według przepisu znalezionego w Internecie ma ich przenieść od razu w dorosłość (a o mało nie przenosi znacznie dalej). Anna Sroka, Dorota Rubin, Michał Żurawski, Rafał Rutkowski i Adam Krawczuk na szczęście nie próbują udawać, że mają dziesięć, piętnaście lat mniej niż w rzeczywistości, nie puszczają też do młodego widza oka – zamiast tego starają się po prostu zajmująco opowiedzieć historię swojej przyjaźni. Z dobrym efektem.