Archiwum Polityki

Pocztówki znad krawędzi

Mimo intensywnych starań Romana Giertycha Liga Polskich Rodzin, najmniejszy partner w rządzącej koalicji, niknie w sondażach. Radykalna partia walczy dziś o przetrwanie. Czy po wyborach samorządowych stanie się jedynie skrzydłem wielkiego prawicowego ugrupowania?

Sekwencja zdarzeń powtarza się: LPR odpala polityczny fajerwerk i dostaje prztyczek w nos lub w najlepszym wypadku nad propozycją zapada znacząca cisza. Fajerwerk gaśnie, po czym szybko odpalany jest następny. W praktyce wygląda to na przykład tak: w mediach pojawia się informacja o rozmowach prowadzonych przez Jacka Kuronia z SB. Posłowie Ligi Polskich Rodzin natychmiast zwołują konferencję prasową pod hasłem: odebrać Kuroniowi Order Orła Białego.

Albo tak: zbiera się komisja sejmowa ds. banków, a Szymon Pawłowski z LPR już na pierwszym posiedzeniu wnosi o wezwanie Leszka Balcerowicza do zrzeczenia się funkcji prezesa NBP. Równie dobrze mógłby się domagać dla prezesa NBP kary śmierci. Też znalazła się wśród postulatów Ligi Polskich Rodzin obok żądania unieważnienia „najbardziej skandalicznych” prywatyzacji, rozliczenia majątków organizacji działających w PRL, wpisania ochrony życia poczętego do konstytucji, wprowadzenia lekcji patriotyzmu, oddzielenia historii Polski od historii powszechnej, abolicji dla maturzystów, obowiązkowych mundurków dla uczniów.

Odkąd Liga weszła do koalicji z PiS, jej lider wicepremier Roman Giertych tryska pomysłami. Przy czym im bardziej się stara, im więcej wysiłku wkłada, tym ma gorsze rezultaty. Liczby są bezlitosne: w 2005 r. LPR weszła do parlamentu osiągając 8 proc. poparcia. Dziś sondaże dają jej 3 proc., co oznacza, że w razie wcześniejszych wyborów nie wejdzie do parlamentu.

Utworzenie koalicji nie powstrzymało odpływu patriotyczno-katolickiego elektoratu do PiS. Wystarczyło, by partia braci Kaczyńskich odcięła się od liberałów, wzbogaciła ofertę wyborczą o obronę wartości rodzinnych i uzyskała poparcie o. Tadeusza Rydzyka, dyrektora Radia Maryja, by to ona stała się faworytem wyszydzanego przez elity, ale jakże zdyscyplinowanego moherowego elektoratu.

Polityka 37.2006 (2571) z dnia 16.09.2006; kraj; s. 32
Reklama