Archiwum Polityki

Dekomunizacja ścian

Sala tradycji, izba pamięci, sala portretowa – tak w ministerstwach nazywane są pomieszczenia, gdzie do tej pory mogliśmy podziwiać portrety i pamiątki po byłych ministrach. Od zeszłego roku nowi ministrowie dekomunizują ściany w swoich resortach. Metody są różne – usuwa się wszystko lub dokonuje selekcji. Najdalej poszli pracownicy Kancelarii Premiera. Usunięto tam fotografie wszystkich głów rządu, tych z lat II RP, Polski Ludowej i III RP. Wylądowały w magazynie, ściany zamalowano i teraz nie ma pomysłu, co zrobić z pustą przestrzenią. Podobnie zrobił szef resortu obrony Radosław Sikorski, tyle że znalazł koncept na zagospodarowanie pustych ścian. Nakazał powiesić tam podobizny naszych królów i generałów, co do których postawy historycy nie będą już raczej mieć wątpliwości. I tak zamiast Konstantego Rokossowskiego czy Wojciecha Jaruzelskiego ścianę siedziby ministra obrony zdobią dziś Bolesław Chrobry, Stefan Batory i gen. Józef Bem.

W resortach spraw zagranicznych i edukacji wybrano model grubej kreski. Ze ścian pousuwano jedynie portrety ministrów z lat 1945–89. Porządek u siebie zrobił też minister Ludwik Dorn. W MSWiA nie zastał galerii byłych ministrów, ale o peerelowskiej przeszłości resortu przypominała gablota obok wejścia do gabinetu ministra.

Obejrzeć w niej można było pamiątki i nagrody zdobyte przez funkcjonariuszy milicji. Tych eksponatów już nie ma, a w ich miejsce pojawią się niebawem nowe, upamiętniające policjantów, którzy zginęli na służbie. Są także ministerstwa, gdzie nikt się nie boi wizerunków poprzednich ministrów. Wszystkie portrety dalej wiszą w resortach pracy oraz finansów. – Dla nas to sprawa drugorzędna – mówi Dominika Tuzinek-Szynkowska, rzecznik prasowy Ministerstwa Finansów. – Wolimy skoncentrować się na sprawach merytorycznych.

Polityka 37.2006 (2571) z dnia 16.09.2006; Ludzie i wydarzenia; s. 17
Reklama