W związku z przymiarkami do przyszłorocznego budżetu Andrzej Lepper grzmi, że nie pozwoli krzywdzić rolników, Roman Giertych upomina się o podwyżki dla nauczycieli. Są to jednak tylko chwyty marketingowe na użytek niezorientowanych wyborców. Nawet gdyby Lepper palcem nie kiwnął, rolnicy i tak dostaną sporo więcej niż w tym roku. – Same dopłaty z naszego budżetu będą o ponad 2 mld zł większe – ujawnia Elżbieta Suchocka-Roguska, wiceminister finansów odpowiedzialna za projekt budżetu. Na realizację Wspólnej Polityki Rolnej polska strona wysupła 4,5 mld, a Bruksela dorzuci kolejne 11 mld zł. Oprócz tego podatnicy fundują rolnikom ponad 90 proc. ich emerytur. Strumień płynących na wieś pieniędzy jest więc ogromny. A przecież PKB tylko w 3 proc. powstaje na wsi, reszta wytwarzana jest poza rolnictwem. Tupanie Leppera, który uważa, że zapisanie w projekcie „tylko” 650 mln zł na dopłaty do paliwa rolniczego to zbyt mało, jest wręcz nieprzyzwoite.
PiS nie musi się przekrzykiwać z koalicjantami. W odpowiednim czasie wyjmie asa z rękawa i obdaruje 9,5 mln emerytów i rencistów powrotem do corocznej waloryzacji świadczeń. Tak oto jedyny punkt z planu Hausnera, który udało się zrealizować, przestaje być aktualny. Ale minister Suchocka jest z tego zadowolona. – Jak będzie waloryzacja, nie trzeba będzie wypłacać dodatków tym, którzy otrzymują najniższe świadczenia. Pochłaniają podobną sumę.
O ile Lepper już teraz ma sukces w kieszeni, o tyle Roman Giertych nie dostanie pieniędzy na podwyżki dla nauczycieli. Możemy więc być pewni, że LPR jako swój sukces ogłosi wprowadzenie ulg prorodzinnych. Na razie – na trzecie i kolejne dzieci.
Już widać, że przyszłoroczne wydatki państwa będą o 8–9 mld zł większe niż w 2006 r.