Zamknięcie muru berlińskiego w nocy z 12 na 13 sierpnia 1961 r. poprzedzone było radziecką blokadą Berlina Zachodniego w 1948 r., rewoltą robotniczą w NRD 17 czerwca 1953, kryzysem berlińskim lat 1958–1961, kiedy to 3 mln obywateli NRD uciekło na Zachód.
Zakończeniem każdej opowieści o murze jest zwykle historia enerdowskiej opozycji, ruchu obywatelskiego, który ukonstytuował się w latach 1987–89 i w czasie „jesieni ludów” wymusił na władzach enerdowskich otwarcie muru i zjednoczenie Niemiec. To opowieść romantyczna, ale mniej niż połowiczna.
Istnieje bowiem również druga historia muru berlińskiego, jako części tej żelaznej kurtyny, która przez ponad czterdzieści lat ciągnęła się od Lubeki do Triestu skrzywiając świadomość co najmniej dwóch pokoleń Europejczyków. Wielka konfrontacja dwóch półeuropejskich supermocarstw, ZSRR i USA, toczyła się globalnie, w Korei, Wietnamie, na Bliskim Wschodzie, w Ameryce Łacińskiej i Afryce, ale jej główne pola bitwy były w Europie – w Turcji, Finlandii, Grecji i przede wszystkim w Niemczech.
Niemcy przed murem
Niemcy, podobnie jak Austria, zostały w 1945 r. w Poczdamie podzielone na cztery strefy okupacyjne i amputowane na wschodzie o tereny przyznane Polsce. W Berlinie (podobnie jak w Wiedniu) wytyczono cztery sektory okupacyjne. Gdy dwa supermocarstwa rozpoczęły „walkę o Niemcy” – najczulszym sejsmografem był Berlin. Tu najszybciej dawały się odczuć zmiany strategii, taktyki i nastrojów. Tu też konfrontacja dwóch systemów była najdrastyczniejsza. Wystarczyło przejechać kolejką miejską dwie stacje dalej, by znaleźć się w innym świecie, oglądać inne wystawy, czytać inne gazety, słuchać innych polityków i podziwiać innych idoli.
Amerykanie oferowali „swoim” Niemcom pomoc gospodarczą, amerykański styl życia i uwolnienie od stygmatu zbrodni wojennych poprzez stopniowe ich awansowanie do rangi sojuszników.