Chociaż polska drużyna pożegnała się z mistrzostwami świata, to w rosnących szeregach naukowców w dyscyplinie: ekonomia piłki nożnej za uznanego mistrza uchodzi Stefan Szymanski, profesor czołowej brytyjskiej uczelni Imperial College w Londynie. Trudno, by ekonomia piłki nie była traktowana poważnie – chodzi o rozgrywki, które ogląda miliard osób na świecie, a tegoroczne mistrzostwa przynoszą 2,7 mld dol. w prawach transmisji, sponsoringu i sprzedaży biletów. W swych pracach naukowych prof. Szymanski – jak przystoi w erze globalizacji – zwraca uwagę na zbyt duży kontrast między dynamiką światowego piłkarskiego rynku pracy a produktem rynkowym – czyli rozgrywkami, które są rozdrobnione i podzielone pomiędzy kraje. Nawet mistrzostwa świata nie sprzyjają globalizacji rozgrywek. Dowód: wszystkich 23 piłkarzy drużyny Wybrzeża Kości Słoniowej (jednego z najbiedniejszych krajów świata, i po raz pierwszy biorącego udział w mistrzostwach) gra na co dzień w drużynach zagranicznych. Nawet z reprezentacji Brazylii tylko trzech piłkarzy gra w klubach krajowych. Globalizację należałoby dokończyć. Niech czołowe kluby grają w lidze między sobą.