Pomysłodawcami odnowienia Ślubów Jasnogórskich były członkinie Instytutu Prymasowskiego, które na Boże Narodzenie 1955 r. dotarły do Komańczy i zwróciły się w tej sprawie z prośbą do prymasa. Początkowo kardynał Wyszyński odmawiał, przekonując, że „Bóg zażądał od niego milczenia i temu żądaniu chce być wierny”.
W końcu jednak 16 maja napisał tekst ślubowania (składający się z ok. 900 wyrazów) i poprosił Janinę Michalską o przekazanie go w jak największej tajemnicy na Jasną Górę. Sześć dni później dokument był już na miejscu, przy czym o całej misji mogli zostać poinformowani tylko bp Michał Klepacz, od czasu aresztowania prymasa stojący na czele Episkopatu Polski, oraz generał zakonu paulinów o. Alojzy Wrzalik. W ówczesnej politycznej rzeczywistości ta daleko posunięta dyskrecja była w pełni zrozumiała. W odróżnieniu od ślubów Jana Kazimierza, tym razem miały to być śluby nie osoby, ale narodu, który w intencji wolności Kościoła w Polsce i na świecie oddałby się w niewolę Matki Najświętszej. To oddanie narodu – w zamyśle prymasa – miało dokonać się za dziesięć lat, w roku millenium (tysiąclecia chrztu Polski w 966 r.). Pierwszym zaś krokiem na drodze Wielkiej Nowenny miało być właśnie odnowienie ślubów królewskich na Jasnej Górze.
Przygotowań do uroczystości nie można było w pełni ukryć.
W datowanym na 17 sierpnia wewnętrznym biuletynie Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Stalinogrodzie (Katowice) odnotowano, iż „aktywiści sygnalizują z terenu, że kler czyni gorączkowe przygotowania do uroczystości kościelnych w Częstochowie, w najbliższą niedzielę”. Podkreślano, że „księża zapowiadają z ambon, że na Jasnej Górze powinno się zgromadzić co najmniej pół miliona wiernych, by zadokumentować, że Polska jest i będzie katolicka”.