Wygrali armatorzy, którzy schyłek liniowców potraktowali jako przejście do nowego etapu – wycieczkowców nastawionych nie tyle na przewożenie pasażerów, ile na dostarczanie im maksimum przyjemności w różnej formie – zwiedzania, wypoczynku, rozrywki. Dziś jest to świetnie prosperująca i chyba też najlepiej rozwijająca się gałąź żeglugi. A armatorzy prześcigają się w pomysłach mających zwabić klientelę. Liczne restauracje, bary, kasyna, dyskoteki, biblioteka, baseny, sauna, centrum odnowy biologicznej, sklepy, sala kinowo-teatralna, szpital – to norma. No, ale nie każdy statek ma sztuczne skałki do wspinaczki, korty tenisowe, lodowisko i kaskadę spadającą przez sześć pokładów. Duże pole do popisu daje też wystrój wnętrz. Są więc złocenia, przeszklone windy z widokiem na morze, wnętrza utrzymane na pograniczu pałacu i luksusowego hotelu, salony w stylu greckim, rzymskim, egipskim i jakie kto sobie jeszcze zdoła wyobrazić. Atrakcją statku „Century” jest obraz Picassa za milion dolarów zawieszony w salonie kominkowym. Na „Maximie Gorkim” pokazuje się salon, gdzie spotkali się Reagan z Gorbaczowem. „Deutschland” szczyci się kolekcją dzieł mistrzów malarstwa, zgromadzoną przez właściciela Petera Deilmanna. Statek ten organizatorzy morskiej turystyki ze względu na wystrój wnętrz bardzo często porównują z „Titanikiem”. Jeden z barów jest wierną kopią. W części pomieszczeń pokrycia foteli oraz zasłony kolorem, fakturą, deseniem nawiązują do tych, jakie były na pechowym, ale wielce sławnym liniowcu.
Wielkie wycieczkowce odwiedzają też Bałtyk. Rejsy po Karaibach mają charakter bardziej wypoczynkowy, natomiast te bałtyckie adresowane są do osób, które chcą więcej zwiedzić.