Wenecja nie narzeka na brak turystów, toteż zaczyna grymasić. Sama piękna, chce, by i turyści trzymali fason i swą obecnością nie psuli dekoracji. Za wykroczenie przeciw splendorowi miasta rajcowie uznali zdejmowanie koszul i jedzenie na placach i ulicach (własny piknik można urządzić tylko w ogrodach). Nie należy też leżeć, a tym bardziej spać na chodnikach ani moczyć nóg w kanałach. Fasonu już pilnują zatrudnione młode hostessy, które – uwaga! – znają języki obce. Zwracają one uwagę na maniery, ale w razie oporu, mogą wezwać straż miejską, która wlepia mandaty. Na razie jest siedem hostess i ich patrole ograniczają się do placu św. Marka, a Wenecję odwiedza prawie 20 mln turystów rocznie.
Polityka
35.2007
(2618) z dnia 01.09.2007;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 20