Nie na wiele zdały się bariery celne na import aut powypadkowych, jakie wprowadzono na wiosnę. Laweciarze, ostro protestujący na granicach przeciwko restrykcjom, szybko znaleźli lukę w przepisach i zamiast samochodów uszkodzonych w wypadkach, zaczęli sprowadzać auta leciwe. W krajach UE można je kupić bardzo tanio, ponieważ nie spełniają już tamtejszych standardów. Mamy więc na naszych drogach jeszcze więcej starych gruchotów, a sytuacja rodzimego przemysłu motoryzacyjnego staje się coraz gorsza. Do niedawna najlepiej sprzedawały się nowe, małe auta – na czele z Fiatem Seicento – teraz ich sprzedaż spadła aż o 60 proc., między innymi dlatego, że kupujący wolą większe zachodnie gruchoty. Kłopoty ze znalezieniem nabywców mają też producenci większych samochodów. Nawet zakład montujący Skody w Poznaniu, który dzielnie opierał się kryzysowi, teraz odczuwa stagnację w sprzedaży. W tym roku sprzedaż nowych samochodów krajowych spadła aż o 52 proc.